Karawana imigrantów walczy z czasem, by dotrzeć do granicy ze Stanami Zjednoczonymi przed 20 stycznia

Źródło:
Fakty o Świecie TVN24 BiS
Karawana imigrantów walczy z czasem, by dotrzeć do granicy ze Stanami Zjednoczonymi przed 20 stycznia
Karawana imigrantów walczy z czasem, by dotrzeć do granicy ze Stanami Zjednoczonymi przed 20 stycznia
Szymon Kazimierczak/Fakty o Świecie TVN24 BiS
Karawana imigrantów walczy z czasem, by dotrzeć do granicy ze Stanami Zjednoczonymi przed 20 styczniaSzymon Kazimierczak/Fakty o Świecie TVN24 BiS

W czasie kampanii wyborczej Donald Trump zapowiadał największe deportacje w historii Ameryki. Obietnicę powtarzał tak często, że dotarła ona do imigrantów, którzy zmierzają do Stanów Zjednoczonych, choć są jeszcze bardzo daleko od granicy. Przez Meksyk idzie karawana ludzi z Hondurasu, Wenezueli i innych państw Ameryki Południowej. Dla nich to walka z czasem. Muszą dotrzeć do granicy przed 20 stycznia, bo mają nadzieję, że uda im się jeszcze dostać do Stanów Zjednoczonych.

Mówią, że nie mieli wyboru, musieli uciec z Wenezueli. - Jeśli Trump nas ogląda, jeśli nas słucha, to proszę, by dał nam szansę. Jesteśmy z dziećmi. Wyjechaliśmy z kraju nie dlatego, że chcieliśmy, ale dlatego, że musieliśmy. Jestem pielęgniarką. Zagłosowałam przeciwko Maduro i zostałam zwolniona - wyznaje Xavi Yiperi, imigrantka z Wenezueli.

Karawana imigrantów zmierzająca do Stanów Zjednoczonych walczy z czasem. Chcą dojść do granicy Stanów Zjednoczonych przed zaprzysiężeniem Donalda Trumpa 20 stycznia. Nawet podczas przystanków dojście do granicy jest głównym tematem.

- Wygrana Trumpa z jednej strony nas martwi, ale z drugiej strony wierzę, że tak naprawdę ma on serce, ma własną rodzinę. On walczy o dobro swojego państwa. Jeśli został wybrany, to znaczy, że musi mieć w sobie coś dobrego - mówi Elder Hernandez, imigrant z Hondurasu.

Polityka imigracyjna Trumpa może odbić się na Amerykanach. "Dojdzie do szybkiego wzrostu inflacji"
Polityka imigracyjna Trumpa może odbić się na Amerykanach. "Dojdzie do szybkiego wzrostu inflacji"Justyna Kazimierczak/Fakty o Świecie TVN24 BiS

"Car granicy" na straży

Donald Trump rozmawiał już z prezydent Meksyku, która obiecała mu, że imigranci idący przez jej kraj nie dojdą do południowej granicy Stanów. Dlatego niemal na każdym kroku karawanie towarzyszą agenci meksykańskiego urzędu imigracyjnego.

- Tak jak wszystkie państwa, Stany Zjednoczone chcą chronić swoich granic. Dlatego odsyłają imigrantów. Meksyk chce uniknąć nałożenia na nich wysokich ceł, więc może dlatego tutejsi agenci namawiają nas do powrotu do Tapachuli, ale my idziemy dalej - podkreśla Luisa Bejarano, imigrantka z Wenezueli.

W Teksasie członkowie przyszłej administracji Trumpa i jego zwolennicy upewniają mieszkańców, że obietnica masowej deportacji, z którą prezydent elekt szedł do wyborów, zostanie spełniona.

- Konsekwencją największego kryzysu imigracyjnego w dziejach naszego narodu musi być masowa deportacja, bo dane z dziesięciu lat pokazują, że dziewięciu na dziesięciu tych ludzi przegrywa swoje sprawy o azyl, ale nie zostanie deportowanych. Gdzie do cholery popełniamy błąd? - mówi Tom Homan, doradca prezydenta Donalda Trumpa ds. bezpieczeństwa amerykańskich granic.

Skład administracji Donalda Trumpa budzi coraz większe kontrowersje w Stanach Zjednoczonych
Skład administracji Donalda Trumpa budzi coraz większe kontrowersje w Stanach ZjednoczonychKatarzyna Sławińska/Fakty TVN

Pierwsze fragmenty ogrodzenia

Tom Homan został okrzyknięty przez Trumpa "carem granicy". To on ma być odpowiedzialny za poradzenie sobie z kryzysem imigracyjnym na najwyższym szczeblu. Trumpowi pomagają jednak urzędnicy znacznie niższej rangi, jak teksańska komisarz ds. gruntów.

ZOBACZ TEŻ: Dwie wersje rozmowy. Trump z prezydentką Meksyku o migracji

- Przedstawiłam prezydentowi Trumpowi i przyszłemu carowi granicy, Tomowi Homanowi, ofertę wykorzystania tej ziemi do budowy centrum zatrzymywania imigrantów i zarządzania największą akcją deportacji brutalnych przestępców w historii naszego kraju - przekazała dr Dawn Buckingham, teksańska komisarz ds. gruntów.

Proponowane przez komisarz Buckingham centrum miałoby powstać na ponad pięciuset hektarach ziemi, które Teksas odkupił od poprzednich właścicieli, którzy nie wyrazili zgody na budowę muru. Kilkanaście godzin po transakcji wydano pozwolenie na budowę, a we wtorek postawiono tam pierwsze fragmenty ponad ośmiometrowego ogrodzenia.

Autorka/Autor:

Źródło: Fakty o Świecie TVN24 BiS

Źródło zdjęcia głównego: Reuters

Pozostałe wiadomości

- Ja nie jestem za karą śmierci, ale chciałabym, żeby on przeżył to, co przeżyła moja córka - tak mówi matka Anastazji, 27-letniej Polki, zgwałconej i zamordowanej na greckiej wyspie Kos. Anastazja pracowała tam w hotelu. Oskarżonemu o jej zabójstwo grozi dożywocie.

Ruszył proces oskarżonego o zabójstwo 27-letniej Polki na Kos. Sallahudinowi S. grozi dożywocie

Ruszył proces oskarżonego o zabójstwo 27-letniej Polki na Kos. Sallahudinowi S. grozi dożywocie

Źródło:
Fakty TVN

Psychologowie, nauczyciele i obrońcy praw dzieci piszą list i wyjaśniają, dlaczego tak ważna jest edukacja zdrowotna i dlaczego dziecko musi uczyć się reagować na niewłaściwe zachowania oraz je nazywać. A w dyskusji o nowym przedmiocie warto zapytać o to, dlaczego ci, którzy krytykują edukację zdrowotną, najwyraźniej nie znają zapisów jej programu.

List w obronie programu edukacji zdrowotnej. "Nie każde dziecko ma dostęp do takiej wiedzy w domu"

List w obronie programu edukacji zdrowotnej. "Nie każde dziecko ma dostęp do takiej wiedzy w domu"

Źródło:
Fakty TVN

Pieniądze na odbudowę terenów zniszczonych przez powódź jeszcze nie dotarły do wszystkich miejsc, w których są niezbędne. Nie wszystkie samorządy zgłosiły wnioski o środki na remont i wyposażenie zalanych szkół. Ministerstwo Edukacji Narodowej przedłużyło termin składania wniosków o kolejny tydzień, do 6 grudnia. - Środki są zabezpieczone, wystarczy złożyć wniosek - apeluje Magdalena Roguska, Sekretarz Stanu w KPRM.

Trwa odbudowa na terenach zalanych przez powódź. Pieniądze wciąż nie dotarły do wszystkich potrzebujących

Trwa odbudowa na terenach zalanych przez powódź. Pieniądze wciąż nie dotarły do wszystkich potrzebujących

Źródło:
Fakty po Południu TVN24

- To jest bardzo smutna i niefortunna sytuacja. Wszystkie formalności zostały dopełnione, wszyscy dokładnie wiedzieli, co się dzieje i była zgoda. Następnie została podjęta taka politykierska decyzja - powiedziała w "Faktach po Faktach" w TVN24 Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz, ministra funduszy i polityki regionalnej (Polska 2050). Odniosła się do decyzji przewodniczącego NSZZ "Solidarność" Piotra Dudy, który wycofał zgodę na wynajęcie historycznej Sali BHP Szymonowi Hołowni. 

Pełczyńska-Nałęcz: to politykierska decyzja

Pełczyńska-Nałęcz: to politykierska decyzja

Źródło:
TVN24

Być może Wołodymyr Zełenski chce uprzedzić niektóre, bardziej niekorzystne dla Ukrainy, propozycje - powiedział w "Faktach po Faktach" w TVN24 generał Stanisław Koziej, były szef BBN. Odniósł się do słów prezydenta Ukrainy o możliwości przyznania członkostwa w NATO tej części Ukrainy, która jest pod jej kontrolą. Michał Przedlacki z "Superwizjera" stwierdził, że "to jest jedyna realna możliwość, żeby roztoczyć parasol bezpieczeństwa nad tymi terytoriami", jednak dodał, "nie wierzy, aby Zachód był w stanie to zapewnić Ukrainie".

"To jest ostatnia linia oporu politycznego Ukrainy w tej wojnie"

"To jest ostatnia linia oporu politycznego Ukrainy w tej wojnie"

Źródło:
PAP

Otwiera się nowy front walk na Bliskim Wschodzie. Potencjalnie bardzo zapalny, bo sytuację w rozbitej wojną Syrii cementowały do tej pory wpływy Rosji i Iranu. To dzięki ich pomocy przez lata u władzy utrzymywał się dyktator Baszar al-Asad. Ale w weekend rebelianci zaatakowali znienacka siły rządowe, zajęli Aleppo i część prowincji Hama. Czy to szczęśliwy scenariusz dla Syryjczyków?

Zaskakujący sukces rebeliantów. "Te siły mogą rozbić syryjską armię"

Zaskakujący sukces rebeliantów. "Te siły mogą rozbić syryjską armię"

Źródło:
Fakty o Świecie TVN24 BiS

Gruzini nie chcą oddać marzenia o Unii Europejskiej, nawet za cenę rewolucji. Piąty dzień na ulice Tbilisi i innych miast wylewają się tysiące ludzi, a rządząca partia zasłania się mundurowymi. Brutalne starcia przypominają protesty po wyborach na Białorusi. Ale w Gruzji żywe jest inne porównanie. I protestujący, i władza odwołują się do dekady historii Ukrainy - Gruzini mówią o Majdanie, a rząd straszy rosyjską agresją.

"Należymy do Europy i to nasze bardzo podstawowe żądanie"

"Należymy do Europy i to nasze bardzo podstawowe żądanie"

Źródło:
Fakty o Świecie TVN24 BiS