Czterech Amerykanów, którzy przez lata byli niesłusznie przetrzymywani w Iranie, zostało zwolnionych z więzienia i przebywa obecnie w areszcie domowym. Wśród nich jest Siamak Namazi, który był więziony w Teheranie przez ponad siedem lat.
To był szczery apel, słyszany na całym świecie. - Ja i inni zakładnicy musimy zostać wysłuchani przez prezydenta Bidena, aby w końcu usłyszał nasze wołanie o pomoc i sprowadził nas do domu. Desperackie czasy wymagają desperackich środków. A ten właśnie taki jest. Jestem bardzo nerwowy - mówił w marcu Siamak Namazi, amerykański więzień. Siamak Namazi był najdłużej przetrzymywanym amerykańskim więźniem w Iranie. Został aresztowany w 2015 roku podczas podróży służbowej, a następnie skazany na 10 lat więzienia za "współpracę z wrogim państwem".
Siamak Namazi, posiadający podwójne obywatelstwo, zawsze zaprzeczał oskarżeniom, a Waszyngton oskarżył Iran o niesłuszne przetrzymywanie go. To był dramatyczny apel, który Namazi skierował do nas z wnętrza więzienia. - Sam fakt, że zdecydowałem się podjąć to ryzyko i pojawić się na antenie CNN z więzienia Evin, powinien wam powiedzieć, jak tragiczna stała się moja sytuacja w tym momencie. Spędziłem miesiące w zamknięciu. Spędziłem miesiące w samotnej celi wielkości szafy, śpiąc na podłodze. Byłem karmiony jak bezpański pies. Szczerze mówiąc, to był najmniejszy z moich kłopotów - przekazał w marcu Namazi.
Ojciec Siamaka, Baquer, który ma obecnie 86 lat, został zwabiony do Iranu w 2016 roku i aresztowany. Trafił do więzienia na dwa lata i otrzymał zakaz opuszczania kraju. Ostatecznie pozwolono mu wyjechać z kraju w październiku 2022 roku w celu podjęcia leczenia za granicą. Nigdy nie zaprzestał publicznej kampanii na rzecz uwolnienia syna. - Nigdy nie będę naprawdę wolny, dopóki Siamak nie będzie tu obok mnie. Nie mógłbym być bardziej dumny z jego odwagi, ale nie chcę, żeby musiał już być odważny. Chcę, żeby był bezpieczny. Chcę, żeby był wolny, żeby żył życiem, którym powinien żyć przez ostatnie siedem lat. Chcę, żeby był w domu - zapewnia Baquer Namazi.
Więźniowie polityczni
Wśród innych zakładników uwolnionych wraz z Namazim są biznesmen Emad Sharghii i Morad Tahbaz, którzy byli przetrzymywani przez ponad pięć lat. Twierdzą, że nigdy nie zrobili niczego złego i byli przetrzymywani tylko za bycie amerykańskimi obywatelami, którzy mogą być asem w rękawie podczas międzynarodowych negocjacji. Przed uwolnieniem ich rodziny próbowały uzyskać wsparcie. - Wiem, że są zdesperowani, że się boją i czują się, jakby o nich zapomniano. Departament Stanu z sekretarzem stanu na czele uznał, że zostali zatrzymani przez Irańczyków tylko dlatego, że są Amerykanami - mówi Neda Sharghi, siostra Emada Sharghi.
- Mój ojciec jest niesamowitą osobą. Jest spokojny, miły, hojny, szlachetny. Myślę, że to, jak moje rodzeństwo i ja byliśmy w stanie przejść przez ten surrealistyczny koszmar, jest tylko świadectwem jego i mojej matki. Tego, jak nas wychowali - ocenia Tara Tahbaz, córka Morada Tahbaza. Były gubernator Nowego Meksyku Bill Richardson, który jest adwokatem części rodzin, ujął to dosadnie. - To zdarzyło się w Rosji, Wenezueli, Iranie, Korei Północnej. To nowy wzór. Tak zwana dyplomacja zakładników, z którą musimy zacząć się konfrontować - wyjaśnia Richardson. Ci nieliczni mogli w końcu zostać uwolnieni. Ale czy będą ostatnimi amerykańskimi zakładnikami wziętymi przez Teheran?
Źródło: Fakty o Świecie TVN24 BiS