Rosja prosi Kazachstan o gotowość do wsparcia ogromnymi ilościami benzyny. Jak podaje agencja Reutera - to skutek udanych uderzeń ukraińskich w rosyjskie rafinerie. Równocześnie Rosję nawiedziła wielka powódź. Znawcy tematyki wschodniej komentują, że obie te sprawy wyraźnie pokazują niesprawność państwa rosyjskiego.
Ewakuacja jest konieczna, bo z brzegów wystąpiła trzecia najdłuższa rzeka Europy, Ural. W Rosji i w Kazachstanie, na wysokości miast Orsk i Orenburg, swoje domy musiało opuścić aż 100 tysięcy osób.
- Wszyscy uciekli. Zostaliśmy tu tylko we troje. Pilnujemy dobytku. Nie mamy dostępu do wody pitnej, prądu i gazu, ale jakoś się trzymamy - relacjonuje Olga Kuzenko, mieszkana Orska. - Nigdzie nie możemy zdobyć pitnej wody. Ta w butelkach też już się kończy - mówi Daria Sinicyna, inna mieszkanka Orska.
Wiosenne powodzie są w Rosji i w centralnej Azji zjawiskiem normalnym, jednak w tym roku poziom wód jest wyższy niż zwykle. Ocieplenie przyszło tak gwałtownie, że ziemia nie była w stanie przyjąć topiącego się śniegu. Władze Kazachstanu mówią, że to najgorsza powódź od 80 lat. Władze w Moskwie dodają, że to sami Kazachowie ponoszą za nią odpowiedzialność, bo na czas nie opróżnili zbiorników retencyjnych.
ZOBACZ TEŻ: W Rosji po atakach dronów zaczęło brakować benzyny. Ukraińskie elektrownie za to pracują bez problemów
- Prezydent Putin, choć nie ma go tam na miejscu, to w tę sprawę jest nieustannie zaangażowany. Przez cały dzień się tym zajmuje. Obecnie nie ma jednak planów wizyty w tym regionie - twierdzi rzecznik prasowy Kremla Dmitrij Pieskow.
Zdolność produkcji paliwa przez Rosję miała spaść o 14 procent
Na razie Putin na zalane tereny nie pojedzie, bo ma ważniejsze problemy i z pewnością nie chce konfliktu z tak cennym sąsiadem. Jak informuje Reuters, Kreml poprosił Kazachstan o zabezpieczenie 100 tysięcy ton benzyny. Po licznych atakach ukraińskich dronów na rafinerie zdolność produkcji paliwa przez Rosję miała spaść o 14 procent. Oficjalnie Kreml do żadnych kłopotów się nie przyznaje. Pozornie bardzo dobry stan rosyjskiej gospodarki był jednym z motywów przewodnich w niedawnej kampanii wyborczej Władimira Putina.
ZOBACZ TEŻ: Rosja i Kazachstan pod wodą. Kolejne ewakuacje
- W zeszłym roku nasza gospodarka rosła szybciej niż gospodarka światowa. Pod tym względem wyprzedziliśmy nie tylko czołowe kraje Unii Europejskiej, ale i tak zwane kraje G7. Tempo wzrostu pozwala nam wierzyć, że wkrótce staniemy się czwartą największą gospodarką świata - mówił Władimir Putin.
Co dziesiąty Rosjanin żyje poniżej granicy ubóstwa i nie stać go na jedzenie
Rzeczywiście w minionym roku - jak podaje główny rosyjski urząd statystyczny - gospodarka zanotowała wzrost o 3,6 procent. Biorąc pod uwagę międzynarodowe sankcje, to naprawdę dużo. Jeśli jednak przyjrzeć się gospodarczym wskaźnikom bliżej, to widać, że ten wzrost wynika przede wszystkim z krajowych inwestycji w przemysł wojenny i budownictwo kosztem innych sektorów, bo aż 1/3 rosyjskiego budżetu ma być przeznaczana na wydatki związane z wojną. Jednocześnie, jak zauważają eksperci Allianz Research, w ubiegłym roku o 27 procent zmalał rosyjski eksport.
Od wybuchu wojny ponad 1000 zagranicznych firm albo w ogóle wycofało się z Rosji, albo ograniczyło swoją działalność. - Jeśli proszą Kazachstan o benzynę, to musi być gorzej, niż myślimy - komentuje Wacław Radziwinowicz, wieloletni korespondent polskich mediów w Rosji. Jeszcze w kampanii Putin dawał do zrozumienia, że prawdopodobnie konieczna będzie podwyżka podatku dochodowego dla najbogatszych. Co dziesiąty Rosjanin żyje poniżej granicy ubóstwa i nie stać go na jedzenie.
Źródło: Fakty o Świecie TVN24 BiS