Europa musi być gotowa, by radzić sobie samodzielnie - mówi, a nawet alarmuje, premier Belgii, a odnosi się do perspektywy powrotu Donalda Trumpa do prezydentury. Takich głosów jest więcej, dlatego że właściwie pewne jest, że Trump będzie kandydatem Republikanów w wyborach powszechnych. Jak pójdzie mu w pojedynku z Joe Bidenem? Na razie wiadomo, że ich walka w sondażach jest dość wyrównana. Dlatego sojusznicy Ameryki zastanawiają się, jaka będzie ich rzeczywistość, gdyby Trump Bidena pokonał. Główne obawy dotyczą kwestii bezpieczeństwa i handlowych.
Donald Trump znokautował swoich rywali w prawyborach w stanie Iowa. Jest dziś najbardziej prawdopodobnym kandydatem Republikanów w rywalizacji o Biały Dom. Tym samym perspektywa jego drugiej kadencji stała się całkiem realna. W wielu europejskich stolicach budzi to niepokój.
"Największe wyzwanie dla Europy dotyczące bezpieczeństwa od czasu zakończenia Zimnej Wojny. Mrożąca krew w żyłach perspektywa, że Europa będzie musiała samodzielnie, bez pomocy Stanów Zjednoczonych, wspierać Ukrainę militarnie i finansowo" - alarmuje portal POLITICO. Dotychczas panowało przekonanie, że w razie zagrożenia Europa zawsze i bezwarunkowo może liczyć na Stany Zjednoczone. To się zmieniło podczas prezydentury Donalda Trumpa. Jak ujawnił europejski komisarz Thierry Breton w 2020 roku podczas spotkania w Davos Donald Trump miał powiedzieć Ursuli von der Leyen, że NATO jest martwe, a w razie napaści Stany Zjednoczone nie przyjdą Europie z pomocą.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: Donald Trump zwycięzcą prawyborów w stanie Iowa, drugi Ron DeSantis, trzecia Nikki Haley
O swoje stanowisko wobec Sojuszu i roli Ameryki Trump był pytany także ostatnio. - NATO wykorzystało nasz kraj. Kraje europejskie też. (...) Powiedziałem im, że jeśli nie będą płacić, to my nie będziemy ich chronić. Powiedziałem to zupełnie serio i następnego dnia zaczęli przelewać miliardy dolarów. Mają dzisiaj środki na to, żeby pomagać Ukrainie, bo wtedy ich do tego zmusiłem - stwierdził Trump.
"Otwarte zaproszenie dla Władimira Putina"
Trump ma rację, wytykając innym krajom Sojuszu zbyt małe wydatki na obronność. Tyle, że taka krytyka oraz manifestowanie braku przywiązania do artykułu piątego Traktatu Północnoatlantyckiego to dla Europy egzystencjalne zagrożenie.
- Jeśli Trump ogłasza światu, że nie zamierza mieć nic wspólnego z NATO, że nie zamierza bronić Europy, to jest to otwarte zaproszenie dla Władimira Putina, by kontynuował swój projekt odbudowywania rosyjskiego imperium - uważa Ian Bond, były dyplomata, ekspert Centre For European Reform. Być może zatem, w przypadku drugiej kadencji Trumpa, transatlantyckie relacje będą wymagały pewnego przemodelowania. Być może Europa powinna się od Stanów Zjednoczonych jak najbardziej uniezależnić - i militarnie, i gospodarczo. Choć jest to skrajnie trudne i zajęłoby lata.
- Europejczycy nie mogą po prostu stwierdzić "no cóż, skoro nie możemy sprzedawać do Ameryki, to będziemy sprzedawać gdzie indziej". To największy i najbogatszy rynek świata. Tak naprawdę Europa niewiele może zrobić, by uchronić się przed protekcjonistycznym podejściem Trumpa - zaznacza Ian Bond.
Ważny sojusznik
"Stany Zjednoczone to stary sojusznik, który nie prowadzi wrogich działań tak, jak robią to Chiny czy Rosja. Wobec tych dwóch państw Europa może stosować sankcje, ale w przypadku Stanów Zjednoczonych nie byłoby to stosowne. Z drugiej jednak strony, zakulisowe działania dyplomatyczne też mogą się okazać kłopotliwe. Trump ma cienką skórę i jakakolwiek krytyka jego działań mogłaby się spotkać z przesadną reakcją" - podkreśla CNN. W europejskich stolicach słychać głosy, że w relacjach z Donaldem Trumpem należy zachować zimną krew i spokojną głowę. Robić to, co należy, i grać tak jak przeciwnik - formalnie sojusznik - pozwala.
- Biorę przywódców, których dają mi ludzie. Zobowiązałem się dbać o interesy Francji, więc będę rozmawiać z każdym. Tak właśnie zrobiłem podczas pierwszej kadencji prezydenta Trumpa. Mieliśmy porażki, na przykład w sprawie klimatu czy ceł, ale generalnie uważam, że nie powinniśmy się koncentrować na kwestiach personalnych, a na tym, że Stany Zjednoczone to nasz ważny sojusznik - uważa Emmanuel Macron, prezydent Francji. Emmanuel Macron mówi w imieniu swoim i Francji. Inną kwestią jest uzgodnienie jednolitego stanowiska wewnątrz całej europejskiej wspólnoty. Co, jak już wiemy, też wcale nie jest proste.
Źródło: Fakty o Świecie TVN24 BiS