Głosowanie w 2016 było największym głosowaniem w naszej historii - 17,4 miliona ludzi zagłosowało za wyjściem, ale ciągle im na to nie pozwolono. Częściowo dlatego, że niektórzy posłowie Partii Konserwatywnej nie spełnili obietnicy, że wcielą w życie postanowienie referendum - powiedział w "Faktach o Świecie" TVN24 BiS Charles Moore, były redaktor naczelny tak prestiżowych pism jak "The Daily Telegraph", "The Spectator" i "The Sunday Telegraph".
Oglądaj "Fakty o Świecie" od poniedziałku do piątku o 20:20 w TVN24 BiS.
- Są dwa bardzo mocne stanowiska. Z jednej strony mamy ludzi, którzy mówią, że chcą pozostać w Unii Europejskiej. To jest pozycja establishmentu. Oni mówią: musimy zachować obecny stan rzeczy i w jakiś sposób zapobiec realizacji wyników referendum. Z drugiej strony jest pozycja brexitowa, Borisa Johnsona: zagłosowaliśmy za wyjściem, więc musimy wyjść ze wspólnoty. Obie strony w każdy możliwy sposób próbują przekonać ludzi do swojej racji. I mamy tutaj impas, ponieważ nie ogłoszono wyborów. Jasne jest, że jeśli rząd nie może podjąć decyzji, to powinny odbyć się wybory, ale parlament uniemożliwia rozpisanie wyborów. Dlatego nie wiemy, co się wydarzy - mówił gość "Faktów o Świecie" pytany o to, jaka jest przyszłość brexitu.
Charles Moore jest zdania, że w całej sytuacji kluczowe będzie to, na co zdecyduje się Boris Johnson i czy "popchnie sprawy do przodu".
- On (premier - przyp. red.) powinien - jak sam mówi - rozpisać wybory, ponieważ w innym wypadku sprawy będą zablokowane - powiedział Moore. Dodał, że nigdy wcześniej w historii Wielkiej Brytanii nie zdarzyło się, by premier nie był w stanie rozpisać wyborów.
"Wynik referendum nie jest honorowany"
Charles Moore stwierdził również, że nie jest zaskoczony liczbą porażek, które podczas sprawowania funkcji premiera odniósł Johnson. - Znacząca liczba posłów Partii Konserwatywnej to tak naprawdę zwolennicy pozostania w Unii Europejskiej - powiedział.
Zdaniem brytyjskiego dziennikarza jest to jedna z przyczyn, z powodu których sprawy ciągle nie idą do przodu. - 17,4 miliona ludzi zagłosowało za wyjściem (z UE - przyp. red), ale ciągle im na to nie pozwolono - dodał.
- Nigdy nie byliśmy w takiej sytuacji, że wynik referendum nie jest honorowany - podkreślił.
Winna była premier?
Charles Moore jest przekonany, że winą za brak brexitowej umowy należy obarczyć byłą premier Theresę May, która przeprowadziła bardzo złe negocjacje. - Parlament nie chciał zaakceptować tej umowy, bo to była bardzo zła umowa - powiedział. Jego zdaniem, Boris Johnson nie jest w stanie w obecnej sytuacji prowadzić negocjacji z Unią. - On ma mandat, a parlament odbiera mu ten mandat - stwierdził gość "Faktów o Świecie".
- Obie strony są silne, jest pół na pół. Ale oczywiście ci silniejsi, a wiec establishment, elity, mają tendencję do faworyzowania pozostania w Unii. Więc wykorzystują system przeciw zwolennikom wyjścia, czyli zwykłym ludziom. Są silniejsi, więc w większym stopniu mogą posługiwać się takimi sztuczkami. I Boris Johnson próbuje trafić do ludzi ponad głowami elit, mówiąc: dam wam to, na co głosowaliście - przekonywał Moore. Dodał przy tym, że "chaos jest wytworzony przez tych, którzy chcą brexit powstrzymać".
- To, co chcemy, to być wolnym krajem. Mamy wspaniałą historię jako wolny kraj. Nie chcemy więc, by nasze prawa były ustanawiane w Brukseli - przekonywał dziennikarz.
Źródło: Fakty o Świecie TVN24 BiS