Ile trzeba przebiec lub zrobić brzuszków, żeby spalić jedną pizzę? Brytyjscy naukowcy proponują, aby na opakowaniach żywności i napojów zamiast danych o kaloriach pojawiały się informacje o tym, ile minut spaceru lub biegania zajmie ich spalenie. Jak mówią - kalorie są zbyt abstrakcyjne, a przełożenie jedzenia na wysiłek powinno pomóc ludziom w podejmowaniu lepszych decyzji żywieniowych.
Oglądaj "Fakty o Świecie" od poniedziałku do piątku o 18:30 i 20:20 w TVN24 BiS.
Burger z bekonem może mieć około 750 kalorii. Naleśnik ze szpinakiem i kurczakiem - 480. Można jednak na te dania spojrzeć inaczej. By spalić burgera, trzeba jeździć na rolkach 1,5 godziny. Spalenie naleśnika będzie wymagało 30 minut biegania po schodach.
Jak tłumaczy trener personalny Kamil Gawełko - pięć, sześć cukierków da się zjeść w 30 sekund, ale żeby je spalić potrzeba 30 minut ćwiczeń.
Takie podejście do tematu jedzenia zdaniem brytyjskich ekspertów z Uniwersytetu Loughborough pomogłoby walczyć z otyłością. Ludzie na kaloriach się nie znają. Łatwiej będzie im odmówić sobie słodyczy czy fast foodu, jeśli dowiedzą się ile musieliby ćwiczyć, by nie przytyć.
- Myślę, że zmotywowałoby to więcej osób do jakiekolwiek aktywności fizycznej. Może tak naprawdę zrozumieliby ile pochłaniają tych kalorii, i co muszą zrobić, żeby te kalorie zostały spalone - mówi Gawełko.
Taka informacja na etykiecie produktu, według badań, pomogłaby uciąć średnio około 200 spożywanych dziennie kalorii. Łatwiej odmówić byłoby sobie na przykład czekolady.
Pojawiają się wątpliwości
"Szukamy nowych sposobów zachęcenia konsumentów do podejmowania dobrych decyzji na temat tego, co jedzą. Chcemy też zwiększyć zainteresowanie aktywnością fizyczną" - tłumaczy profesor Amanda Daley z Uniwersytetu Loughborough.
Królewskie Towarzystwo Zdrowia Publicznego chciałoby, żeby tego typu etykiety zostały wprowadzone jak najszybciej.
- Jeżeli mielibyśmy taką informację obrazową: "dobra, mam ochotę dzisiaj na tego batonika, zjem sobie tego batonika, ale wiem, że jedząc tego batonika muszę na przykład iść na półtoragodzinny spacer", to byłoby dla mnie obrazowe - uważa Aneta Łańcuchowska, dietetyczka.
Pojawiają się już jednak głosy sprzeciwu. Takiego oznaczenia żywności nie chcą niektóre organizacje zajmujące się zaburzeniami żywieniowymi. Ich zdaniem - mogłoby to zaostrzyć objawy cierpiących na bulimię albo anoreksję.
Naukowcy z Loughborough przypominają jednak, że otyłość dotyczy 1/3 dorosłych Brytyjczyków, że jest na drugim miejscu wśród przyczyn powstawania nowotworów, a rocznie na świecie zabija cztery miliony osób.
Autor: Justyna Zuber / Źródło: Fakty o Świecie TVN24 BiS
Źródło zdjęcia głównego: Fakty TVN