Za niecałe dwa miesiące w Rosji odbędą się wybory prezydenckie. Będą to wybory fikcyjne, parodia demokracji, by dalej na czele państwa stał Władimir Putin. Z reguły w trakcie takich wyborów są też inni kandydaci - koncesjonowani, którzy mają temu śmiesznemu procesowi nadać fasadę wiarygodności. Tym razem jednak o prawo startu zabiega człowiek, który otwarcie krytykuje rosyjską napaść na Ukrainę i jest w tej krytyce wiarygodny. Obywatele z chęcią składają podpisy pod jego kandydaturą.
Jego program wyborczy to zasadniczo dwa postulaty. - Chcę zmienić ten kraj. Chcę pokoju i normalności. Żeby Rosja była pokojowym i wolnym krajem - mówi Borys Nadieżdin, były deputowany do rosyjskiej Dumy. W Rosji takie postulaty oznaczają przewrót polityczny. - Sprzeciwiam się wojnie, a to jedyny polityk, który opowiada się przeciw - tłumaczy Elena Karelina, mieszkanka Moskwy. Za tą próbą przewrotu i przeciwko obecnej kremlowskiej władzy stoją setki ludzi w wielu miastach Rosji. Wprost - do kamery i pod nazwiskiem - mówią "precz z Putinem".
- Naprawdę nie lubię Putina. Nie znam za bardzo Nadieżdina, ale zwyczajnie nie znoszę Putina - podkreśla Ludmiła Nazarowa, mieszkanka Moskwy. - To jeszcze nie wybory, po prostu składamy podpisy pod tym kandydatem, żeby wziął udział w wyborach. Życzę wszystkiego najlepszego naszemu krajowi - dodaje Jarosław Bełkow, mieszkaniec Moskwy.
W spełnieniu tych życzeń miałby pomóc Borys Nadieżdin - były deputowany do rosyjskiej Dumy, związany z liberalno-konserwatywną partią Inicjatywa Obywatelska i niegdyś partią Borysa Niemcowa - zastrzelonego w Moskwie 9 lat temu. 60-letni Nadieżdin walczy o to, co wydaje się niemalże niemożliwe - odsunięcie Putina od władzy. - Ludzie są już tym wszystkim zmęczeni. Ludzie chcą żyć normalnie w normalnym kraju, a nie tym, co dzieje się teraz - tłumaczy Nadieżdin.
Jego kandydatura to na razie plany, bo Nadieżdin musi uzbierać odpowiednią ilość podpisów poparcia. Jego zwolennicy twierdzą, że nie będzie z tym problemu. - Chcę jakiejś alternatywy, bo moim zdaniem Putin już się zepsuł, jest stary. Uważam, że to, co robi, robi źle. Moim zdaniem prowadzi kraj w złym kierunku - zaznacza mieszkaniec Czelabińska. - Mam nadzieję, że będę mogła na niego głosować. Planuję to zrobić, ponieważ jest jedynym politykiem z pokojowym programem i jest za pokojem z Ukrainą i za uwolnieniem więźniów politycznych - wyjaśnia mieszkanka Czelabińska.
Wielkie wyzwanie
Polityk skoczył na głęboką wodę. Samo zgłoszenie kandydata do wyborów na najważniejszy urząd w kraju jest bardzo trudne. Musi on uzbierać podpisy z aż 40 regionów Federacji Rosyjskiej. Zatem Moskwa, która z zasady jest mniej łaskawa dla urzędującego prezydenta, nie wystarczy. Kandydat na kandydata jest jednak pełen nadziei: - Kiedy zobaczyliśmy, że tysiące zwykłych ludzi przelewa na nasze konto kwoty po 100, 1000 rubli, zdaliśmy sobie sprawę, że możemy otworzyć biura wyborcze - opowiada.
- Kiedy otworzyliśmy biura wyborcze i ludzie zaczęli ustawiać się w kolejce, żeby dać nam swoje podpisy, zdaliśmy sobie sprawę, że możemy uzyskać bardzo wysoki wynik - przekonuje Nadieżdin. Współpracownicy Nadieżdina twierdzą, że uzbierali już potrzebną liczbę głosów, a nawet mają zapas - 50 tysięcy więcej. Z góry wiadomo, że ich autentyczność będzie podważana - kwestionować będzie ją zapewne Centralna Komisja Wyborcza. - Nie mam zamiaru łamać prawa ani nawoływać do żadnych niepokojów. Działam w ramach prawa. Zbieramy podpisy, bo Centralna Komisja Wyborcza dała nam pozwolenie. Dlatego nie rozumiem, jak mogą mnie nie zarejestrować, po prostu nie rozumiem. Jestem jedynym kandydatem, który faktycznie zbiera podpisy, cały świat to widzi - tłumaczy Nadieżdin.
Ta sama komisja wyborcza odrzuciła już kandydaturę Jekateriny Duncowej. Była posłanka i dziennikarka pod koniec listopada ogłosiła, że chce startować jako kandydatka młodych. Urzędnicy zarzucili jej jednak liczne naruszenia prawa. - Miałam poczucie, że to standardowa odpowiedź, ale jednocześnie miała podtekst: "Jest dla ciebie za wcześnie, nie jesteś gotowa i możesz nigdy nie być, są kandydaci, którzy są bardziej doświadczeni. Zostaw to, niech oni robią swoje, musisz się jeszcze wiele nauczyć" - wyjaśnia Jekaterina Duncowa.
Jekaterina Duncowa naraziła się władzy, apelując o uwolnienie Aleksieja Nawalnego, wielokrotnie wzywała też do zakończenia wojny w Ukrainie. Nie wiadomo jeszcze, co Kreml wymyśli w sprawie Nadieżdina, ale ma bogaty arsenał rozwiązań.
Tak zwane wybory będą przeprowadzone w dniach 15-17 marca. Putin, według zależnych od władzy sondaży, cieszy się rzekomo popularnością na poziomie 80 procent. Obecnie jest 11 podstawionych kandydatów na prezydenta. Kreml ich potrzebuje, aby zapewnić pozory rywalizacji, nawet jeśli wynik jest z góry przesądzony.
Źródło: Fakty o Świecie TVN24 BiS