To historyczny i kosmiczny sukces Chin. Ich sonda wylądowała po ciemniej stronie Księżyca. To osiągnięcie bezprecedensowe i tylko uwiarygadnia Pekin, który zapowiada, że w ciągu 20 lat stanie się kosmicznym gigantem. Działania Chin najbardziej niepokoją Stany Zjednoczone.
O takim manewrze reszta świata może tylko pomarzyć - sonda Chang'e 6 bez problemów wylądowała wewnątrz krateru Apollo na południowym biegunie Księżyca, po niewidocznej stronie tego ciała niebieskiego. Oprócz Pekinu nikt inny wcześniej tego nie dokonał.
- Może to śmiesznie zabrzmi, ale głównym założeniem tej ekspedycji księżycowej jest powrót na Ziemię. Tyle że powrót na Ziemię z próbkami materii księżycowej - mówi dr Krzysztof Kanawka, prezes Blue Dot Solutions.
W sumie sonda zbierze około dwóch kilogramów próbek - zarówno z, jak i spod powierzchni Srebrnego Globu.
- Po raz pierwszy w historii ludzkości próbki zostaną pobrane z niewidocznej części Księżyca. Jeśli uda nam się ta sztuka, to będzie to znaczące osiągnięcie technologiczne - mówi Ye Peijian, naukowiec z Chińskiej Akademii Nauk.
Dla Chin misja ma wymiar nie tylko naukowy
Skały księżycowe zamknięte w kapsule zostaną porównane na Ziemi z tymi z widocznej strony. To pozwoli naukowcom lepiej poznać naszego naturalnego satelitę.
- Chiny wybrały ciekawy region. Prawdopodobnie może mieć materię z wnętrza Księżyca, a konkretnie z płaszcza księżycowego, co może być fajne pod względem naukowym - ocenia Przemysław Kanawka.
Dla Chin misja ma wymiar nie tylko naukowy, ale też propagandowy. Jako pierwsze eksplorują tę część Księżyca i to z instrumentami z Europy. W dodatku wysłali tam tajemniczego łazika.
- Ten łazik jest rzeczywiście bardzo mały. On ma chyba kilkanaście centymetrów wielkości i nie więcej niż jeden instrument naukowy, który jest chyba detektorem w podczerwieni. Zatem bardziej jest to forma demonstracji, że małe łaziki Chiny są w stanie zbudować i użyć ich na Księżycu - mówi Przemysław Kanawka.
Ambitne plany Chin
Od ponad dekady Państwo Środka rozwija swój program księżycowy. W 2013 roku stali się trzecim krajem, który tam wylądował, sześć lat później jako pierwsi wysłali na niewidoczną stronę łazika, a w 2020 roku pobrali z widocznej części próbki i przewieźli je na Ziemię. Plany są ambitniejsze, co budzi obawy między innymi Stanów Zjednoczonych.
- Uważamy, że wiele ich tak zwanych naukowych programów kosmicznych to tak naprawdę przedsięwzięcia wojskowe. Moim zdaniem bierzemy udział w nowym wyścigu kosmicznym - komentuje Bill Nelson, administrator NASA.
Zwieńczeniem programu Chang'e ma być misja załogowa, a potem budowa stacji badawczej.
Z kolei amerykański powrót na Księżyc ma nastąpić za dwa lata, a może i później. - Jeśli Chińczycy będą tam pierwsi, to mogą powiedzieć: to jest nasze terytorium, trzymajcie się z daleka - ostrzega Bill Nelson.
Chiny nie poprzestają na Srebrnym Globie. Wokół Ziemi już orbituje ich stacja kosmiczna, a w planach mają między innymi pobranie próbek z Marsa, wysłanie sondy na Jowisza czy zbudowanie wahadłowca z napędem nuklearnym. Państwo Środka zapowiada, że w 2045 roku stanie się wiodącą potęgą kosmiczną.
Fakty o Świecie TVN24 BiS