Urząd Ochrony Konstytucji jako główne zagrożenie dla niemieckiej demokracji wskazuje partię AfD, która zyskuje coraz większą popularność i coraz bardziej otwarcie mówi o swojej drodze do władzy. AfD w ostatnich sondażach poparcia dla partii politycznych w Niemczech plasuje się na drugim miejscu, na trzecie spychając współrządzącą obecnie SPD. To budzi kontrowersje, bo partia nie ukrywa poparcia dla Rosji. Inaczej postrzega też granice Niemiec.
Ponad 10 tysięcy członków Alternatywy dla Niemiec można określić mianem ekstremistów - ocenia niemiecki kontrwywiad. Urząd Ochrony Konstytucji ostrzega, że rośnie ryzyko użycia siły przez skrajnie prawicowych radykałów.
- Największym zagrożeniem dla demokracji i bezpieczeństwa jest prawicowy ekstremizm. Rośnie zagrożenie ze strony ludzi, którzy są gotowi na użycie przemocy do osiągnięcia swoich celów - mówi Thomas Haldenwang, prezes Niemieckiego Urzędu Ochrony Konstytucji.
Niemieckie służby zauważają, że wzrost skrajnie prawicowych nastrojów napędza lewicowy ekstremizm - antyfaszyści w walce z neonazistami coraz częściej sięgają po przemoc. Najwięcej emocji wzbudza AfD. Definiowana przez służby jako "podejrzany przypadek prawicowego ekstremizmu", jest już drugą siłą polityczną w Niemczech.
Chcą wystawić kandydata na kanclerza
Partia czuje się tak silna, że chce w kolejnych wyborach wystawić kandydata na kanclerza. Zwyczajowo robią to tylko partie mające największe szanse na objęcie władzy. Historycznie: w zasadzie tylko chadecy i socjaldemokraci. - Zrobilibyśmy to nawet bez obecnych wyników sondaży. Ostateczny głos będą mieli członkowie partii, w końcu jesteśmy ugrupowaniem demokratycznym - podkreśla Alice Weidel, współprzewodnicząca AfD.
AfD protestuje przeciwko nazywaniu jej partią ekstremistyczną. Ubiera się w szaty ugrupowania antyestablishmentowego, które oficjalnie wyrzeka się przemocy. - Jesteśmy przeciwieństwem słowa "niebezpieczny". My nie dzielimy społeczeństwa, chcemy chronić Niemcy - zapewnia Björn Höcke, szef AfD w Turyngii.
Höcke to człowiek, który posługuje się sloganami rodem z III Rzeszy, a berliński Pomnik Pomordowanych Żydów Europy nazywa hańbą. Polityk uchodzi za człowieka, który wykorzystując zasady demokracji, chce ją zniszczyć. Na swoich wiecach jest otwarcie proputinowski. - Rosja nie jest dla mnie wrogiem, a naturalnym partnerem - mówi.
Niemieckie służby otwarcie nazywają AfD tubą propagandową Kremla. Partia, gdyby mogła, spełniłaby największe marzenie Putina. W dokumencie programowym AfD, do którego dotarły media, pojawia się postulat likwidacji Unii Europejskiej,
W tle polski wątek
Na niemieckiej scenie politycznej AfD wciąż pozostaje otoczona tak zwanym kordonem sanitarnym - jest izolowana i piętnowana przez wszystkie ugrupowania. Tak jest w Bundestagu, ale nie w polskim Sejmie. W maju na Wiejską przyjechała delegacja młodzieżówki AfD - na zaproszenie jednego z posłów Konfederacji.
To tym bardziej bulwersujące, że AfD to ugrupowanie nie tylko anymigranckie, antyunijne, ale i antypolskie. Dwa lata temu w Bundestagu jeden z liderów AfD Alexander Gauland chwalił pakt Ribbentrop-Mołotow i obarczył Polskę winą za wybuch II wojny światowej.
Dwa tygodnie temu współprzewodnicząca partii Alice Weidel użyła w odniesieniu do terenów byłej NRD określenia "środkowe Niemcy". Według tej logiki wschodnimi Niemcami miałyby być polskie Ziemie Odzyskane - to nie wprost sformułowane podważanie granicy polsko-niemieckiej.
Źródło: Fakty o Świecie TVN24 BiS
Źródło zdjęcia głównego: YOUTUBE/AFD