Polscy pacjenci, w szpitalach, są źle karmieni - alarmują NIK i eksperci. Chodzi nie tylko o ilość, ale także o jakość. I nie tylko o to, co na talerzu, ale też o karmienie dojelitowe. Powodem są oszczędności. Większe niż w więzieniach.
Kolacja, w zakładzie karnym numer jeden w Łodzi jest skromna, ale z porządną porcją chleba. W polskich szpitalach jest dużo gorzej. Nikt nie jest w stanie policzyć, ilu pacjentów będzie głodnych. Z obiadami też różnie bywa.
W polskich szpitalach pacjenci są źle odżywiani. I ci, którzy mogą jeść normalnie z talerza, i ci, którzy muszą jeść dożylnie lub dojelitowo. - W szpitalu, w którym leżałem, po prostu byłem zagłodzony - mówi jeden z pacjentów.
Jedzenia jest za mało i jest fatalnej jakości. W Pabianicach, jak podaje w swoim raporcie Najwyższa Izba Kontroli, pacjenci byli karmieni polędwicą drobiową, w której było 54 procent mięsa. Reszta to woda i mąka ziemniaczana. W pabianickim szpitalu zapewniają jednak, że to już przeszłość.
- Bardzo często wybieramy teraz produkty mięsne, w których widać strukturę mięsa - zapewnia Przemysław Stano, kierownik działu żywienia w Pabianickim Centrum Medycznym.
Jedzenie zmiksowane w kuchni
Mylą się jednak ci, którzy uważają, że w workach dla osób karmionych dożylnie i dojelitowo - ciężko chorych pacjentów - jest pełnowartościowa, zdrowa żywność. Nic podobnego. W środku jest pulpa. To potwierdza raport Polskiego Towarzystwa Żywienia Pozajelitowego, Dojelitowego i Metabolizmu (PTŻPDiM), który został ogłoszony.
- Większość pacjentów, zamiast żywienia dojelitowego, dostawało miksy, czyli zmiksowane jedzenie w kuchni, które nie wiadomo jakie ma właściwości odżywcze - podkreśla doktor Kinga Szczepanek z PTŻPDiM.
Jest źle, bo dyrektorzy szpitali cały czas nie mają obowiązku zatrudniać dietetyków i sami ustalają dzienne stawki żywieniowe dla chorych. Nie ma też minimalnych stawek ogólnopolskich , tak jak na przykład w zakładach karnych. Po trzecie lekarze są w tym względzie - mówiąc wprost - niedouczeni.
- To mnie przeraża. Lekarze siedzą w dyżurkach, jedzą trzy posiłki dziennie, a nawet więcej, jeżeli mają czas, a obok leży chory, który przez kilka dni nie je nic. Ja tego w ogóle nie mogę zrozumieć - mówi profesor Stanisław Kłęk, prezes PTŻPDiM.
Eksperci podkreślają, że głodzenie chorych - świadome i nieświadome - przez lekarzy i dyrektorów szpitali, pogarsza wyniki terapii i zwiększa jej koszty. Powoduje większe zużycie leków i wydłuża leczenie wielu chorób.
Autor: Marek Nowicki / Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: Fakty TVN