Wezwany w Wałbrzychu do przemarzniętego bezdomnego patrol policji najpierw go ratuje, a potem... porzuca w lesie. Powód? Policjanci otrzymali inne wezwanie. Bezdomny umiera - gdy policjanci wracają, znajdują jego ciało. W obawie przed karą początkowo udają, że widzą go po raz pierwszy. Lekarze mówią jasno: to śmierć z wychłodzenia.
W sprawie pozostawienia przez policjantów w lesie bezdomnego mężczyzny, który umarł tam z wychłodzenia na na żalu rodziny z pewnością się nie skończy.
- On sobie takie życie tułacze wybrał i co mu zrobić, zrobił się bezdomny, stracił dom, pracy nie miał. Tyle co mogłam, to pomogłam - mówi siostra zmarłego mężczyzny.
Mężczyzna zapewniał rodzinę, ze śpi w noclegowni. Większość czasu miał jednak spędzać na ławce tuż obok domu siostry. Tu także wezwano straż miejską - o pomoc dla bezdomnego, który miał być zziębnięty i przemoczony poprosił jeden z mieszkańców.
Pomóc miała policja
- Z uwagi na to, że my nie mogliśmy w miarę szybko zainterweniować, w takich wypadkach, przekazujemy na zasadzie wzajemnej pomocy, interwencję kolegom z policji - mówi Kazimierz Nowak ze Straży Miejskiej w Wałbrzychu.
Wezwany patrol przyjechał na miejsce około 16:30. Funkcjonariusze zabrali osłabionego mężczyznę, ale kilkanaście minut później tłumacząc się innym, ważniejszym wezwaniem, zostawili go na leśnej drodze poza centrum miasta. Gdy trzy godziny później po bezdomnego wrócili, mężczyzna już nie żył.
- Najprawdopodobniej przestraszeni całą sytuacją zawiadomili dyżurnego, stwierdzając, że ujawnili zwłoki nieznanej osoby - mówi Tomasz Orepuk z Prokuratury Okręgowej w Świdnicy.
Takie informacje znalazły się też w policyjnej dokumentacji. Nie ma w niej natomiast odpowiedzi na najważniejsze pytanie: dlaczego zamiast w szpitalu lub noclegowni bezdomnego mężczyznę zostawiano na leśnej drodze? Zdaniem prokuratora policjanci "nie potrafili tego racjonalnie wytłumaczyć", ale nie zaprzeczali też, że do takiej sytuacji doszło.
Nie dopełnili procedur
Zaskoczona jej finałem jest Straż Miejska. Tym bardziej, że, jak twierdzi jej komendant, procedury w takiej sytuacji są doskonale znane wszystkim funkcjonariuszom.
- Jeżeli rzeczywiście widzimy, że osoba znajduje się w okolicznościach, które zagrażają jej życiu lub zdrowiu, każdorazowo jest wzywane pogotowie ratunkowe i wtedy lekarz decyduje czy ta osoba wymaga pomocy - tłumaczy Kazimierz Nowak ze Straży Miejskiej w Wałbrzychu.
W tym przypadku decyzje o pozostawieniu mężczyzny bez opieki podjęli policjanci.
- Ci funkcjonariusze usłyszeli zarzut niedopełnienia obowiązku i przekroczenia uprawnień w związku z podjętymi interwencjami, i także nieumyślnego spowodowania śmierci - podaje Tomasz Orepuk ze świdnickiej prokuratury.
Grozi im za to pięć lat więzienia. Na czas prokuratorskiego śledztwa funkcjonariusze zostali zawieszeni.
Autor: Robert Jałocha / Źródło: Fakty TVN