Klimat się zmienia i mamy niewiele czasu, by próbować to powstrzymać. Australię pustoszą ogromne pożary. Zmiany klimatyczne już dotknęły też Polskę. Z powodu ciepłej zimy szkodniki niszczą zboża ozime. Według ekspertów czekają nas bardzo gorące lata i wysychanie rzek.
W nierównej walce z ogniem Australijczycy budują zapory tam, gdzie jeszcze żywioł nie dotarł. Pozostają im zrzuty niepalnych substancji, kontrolowane wypalanie pasów ziemi i nadzieja, że przestanie wiać.
Wygląda na to, że Australia płaci ogromną cenę za globalne zmiany klimatyczne.
Tuż po tym, jak w Meksyku studenci zorganizowali symboliczny pogrzeb ponad miliarda zwierząt, które zginęły na antypodach, na ulicach Sydney rozpoczęły się demonstracje antyrządowe.
- To jest przestępstwo. Mam na myśli ludzi, którzy ucierpieli, i biznesy ludzi, które ucierpią. To po prostu przerażające, co zrobił rząd - twierdzi kobieta uczestnicząca w proteście w Sydney.
Pod australijskimi ambasadami protestowali też mieszkańcy Argentyny, Peru i Chile. - W Australii nadal 70 procent energii produkuje się z węgla. Australia jest głównym eksporterem węgla. To jest jeden z tych krajów, które najbardziej przyczyniły się do efektu cieplarnianego - twierdzi mieszkaniec Buenos Aires, Alejandro Bodart.
Co z Polską?
Naczynia powiązane, efekt domina, czas apokalipsy - to już dotyczy również stawiającej na węgiel Polski. - 20 do 30 lat i naprawdę będziemy mieszkać w piekarniku - przekonuje prof. Bogdan Chojnicki, klimatolog z Uniwersytetu Przyrodniczego w Poznaniu.
Koalicja Klimatyczna to porozumienie 24 polskich organizacji pozarządowych zaangażowanych w działania na rzecz walki ze zmianami klimatycznymi. Według tej organizacji już za 30 lat w Warszawie maksymalne temperatury mogą sięgnąć około 43 stopni Celsjusza, a częstość 5-dniowych fal upałów wzrośnie aż o 600 punktów procentowych.
- My dzisiaj mamy takie temperatury i taki przebieg pogody w Warszawie, jaki prognozowany był kilka lat temu na koniec tego stulecia - informuje prof. Zbigniew Karaczun, ekspert Koalicji Klimatycznej.
Pierwszą próbką tego, co nas czeka, była fala upałów w czerwcu 2019 roku. - Jeden bardzo kryzysowy dzień to był 26 czerwca 2019 roku - przypomina klimatolog prof. Bogdan Chojnicki. W wielu miejscowościach wyschły studnie. Dnem Wisły można było spacerować, zaczęły znikać jeziora.
Teraz wystarczy spojrzeć za okno. Śniegu jest jak na lekarstwo. Kolejne upalne i suche lato przed nami.
- Dużo rzek w Polsce jest zależnych od pokrywy śnieżnej. Bo śnieg topnieje wolniej, duża część tej wody ze śniegu wsiąka w glebę i glebą, wodami gruntowymi, właśnie zasila rzeki - tłumaczy ekohydrolog dr Sebastian Szklarek.
Problemy dla rolnictwa
Szkodniki już pustoszą zboża ozime, a im będzie cieplej, tym szybciej do łokasia garbatka dołączą skośnik buraczak, skoczek kukurydziany i szarek komośnik, które migrują do nas z powodu ciepła, a następnie atakują kukurydzę i buraka.
Pożarów lasów już trzeba zacząć się bać. W banku genów roślin brakuje niektórych nasion. - Ileś lat po kolei, tak zwanych głuchych, nie nasiennych, powoduje, że mamy kłopoty z odtwarzaniem lasu - wyjaśnia Czesław Kozioł, dyrektor Leśnego Banku Genów Kostrzyca.
Jeszcze jest czas na ratunek. - Nic oprócz głośnego wołania ze strony całego społeczeństwa, albo przynajmniej jego większości, nie zmieni polityki rządu - mówi Urszula Stefanowicz, ekspert Koalicji Klimatycznej.
Australijczycy już głośno wołają, ale, niestety, po szkodzie.
Autor: Marzanna Zielińska / Źródło: Fakty TVN