W wieku 61 lat zmarł dziennikarz, nasz redakcyjny kolega Grzegorz Miecugow. Związany z telewizją TVN od jej początku. Współtwórca "Faktów" TVN, a od 2005 roku prowadzący "Szkło kontaktowe" w TVN24.
Grzegorz Miecugow ukończył studia na Wydziale Filozofii Uniwersytetu Warszawskiego. Deklarował z humorem, że nigdy nie chciał być dziennikarzem, a fakt podjęcia tego zawodu był dziełem przypadku.
Pracę w mediach zaczął w programie III Polskiego Radia. Po odejściu z radia związał się z TVP.W 1997 roku przyszedł do TVN. Był współtwórcą "Faktów" TVN, a prowadzącym weekendowych wydań programu.W roku 2001 poprowadził w TVN pierwszą serię bardzo popularnego reality show "Big Brother", którego finał oglądało ponad dziewięć milionów widzów.
Współtworzył pionierską na polskim rynku medialnym stację informacyjną - TVN24, której pozostał wierny do końca. Początkowo był szefem zespołu wydawców, ostatnio - dyrektorem działu publicystyki TVN24.
Prowadził w stacji takie programy, jak "Inny Punkt Widzenia" i "Szkło kontaktowe". Był także gospodarzem debat z cyklu "Arena Idei". Miecugow przez ostatnie kilkanaście lat uczył dziennikarstwa - na stałe związał się z Collegium Civitas.
Walczył z chorobą nowotworową
Od kilku lat walczył z chorobą nowotworową. Zmarł w sobotę w szpitalu, o godzinie 14.55. Podczas spotkania autorskiego w Darłowie w marcu bieżącego roku mówił, że "może być bardzo ciężko chory".
- Tak czy siak, będę miał operację, pytanie, czy jest to operacja banalna polegająca na wycięciu zgrubienia, które kiedyś może być niebezpieczne, czy jest to operacja, od której zaczynamy walkę o życie - mówił.
Pytany przez lokalny portal naszemiasto.pl: czy publiczne przyznanie się do problemów ze zdrowiem jest sposobem na poradzenie sobie w trudnej sytuacji, odpowiedział: - Wiem, że ja kiedyś umrę, pytanie: wcześniej czy później. Mam jeszcze sporo do zrobienia. Tak czuję. Nie będę robił z tego tragedii, będę walczył.
"Potrzebujemy Cię, zgarnij się i wracaj"
- Tytan pracy, antenowiec, jakich już prawie nie ma. Do naszej tvn-owskiej mitologii przeszedł dzień, w którym, w samych początkach TVN24, prowadził przez kilka godzin żywe studio, bo całą technikę stacji trafił szlag. Kilka godzin rozmów na antenie. Non stop. Kiedy zabrakło już innych rozmówców, zapraszał do prezenterskiego stołu koleżanki i kolegów i prowadził z nimi rozmowy - mówi Adam Pieczyński, redaktor naczelny TVN24.
I dodaje: - Los, straszna choroba, zabiera nam Go w chwili, kiedy tak Go potrzebujemy. Kiedy rozmawiałem z Nim ostatnio, kiedy był w szpitalu właśnie to Mu powiedziałem: „Potrzebujemy Cię tutaj, więc zgarniaj się i wracaj”. Ożywił się. Obiecał. Ale nie wróci. Zostawia nas w smutku, żałobie i sprzeciwie wobec okrutnego wyroku choroby.
Autor: Marek Nowicki / Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: Fakty TVN