Po rosyjskiej napaści na Ukrainę w zeszłym roku kilkadziesiąt wagonów z Rosji, przewożących zazwyczaj węgiel, zostało zatrzymanych w Polsce. Mają jednak zostać zwrócone. Europoseł PiS Zbigniew Kuźmiuk twierdzi, że nie było podstaw prawnych do ich dalszego przetrzymywania. Strona ukraińska oferowała, żeby zwrócić je przez ich terytorium, gdzie prawdopodobnie zostałyby zatrzymane. Spółka PKP LHS twierdzi, że nie ma i nie było oddania "rosyjskich wagonów". Minister infrastruktury tłumaczy, że właścicielem jest spółka cypryjska. Nie dodał, że należy do Rosjan.
Jak twierdzi europoseł PiS Zbigniew Kuźmiuk, rosyjskie wagony zatrzymane w Polsce po rozpoczęciu przez Rosję pełnowymiarowej inwazji na Ukrainę wróciły właśnie do właściciela, bo tak wymagało prawo. - Nie mamy prawa zgodnie z polską konstytucją przejmować mienia osób i firm znajdujących się na listach sankcyjnych - powiedział.
- Najlepiej może zawieźlibyśmy je Putinowi na Kreml, zostawili te pociągi, powiedzieli: "zagubiły się, przywozimy, przepraszamy". To jest skrajnie nieprofesjonalne - skomentował poseł Lewicy Tomasz Trela.
Rosyjskie wagony przed inwazją pokonywały trasę przez Ukrainę do Polski, i to najczęściej wożąc węgiel. Ukraińcy chcieli, żeby Polska - skoro już miała oddać wagony - zrobiła to przez ich terytorium.
- Mówili: oddajcie je przez Ukrainę, my się nimi zaopiekujemy i rozwiążemy wasz problem - zwraca uwagę Jakub Karnowski, były prezes Polskich Kolei Państwowych S.A, dziś w radzie nadzorczej ukraińskich kolei.
To rozwiązanie - jak wyjaśnia Karnowski - miało polegać na przejęciu wagonów przez stronę ukraińską. W piśmie do Ukraińców spółka PKP LHS wyjaśniła, że wagony będą jednak "przewożone transportem drogowym w celu przeniesienia ich na terytorium Federacji Rosyjskiej".
- Tych wagonów mogło być około 35-40. To jest wiedza nieoficjalna - zdradza Karnowski.
Oświadczenie PKP LHS
W przesłanym w piątek do redakcji "Faktów TVN" oświadczeniu wideo członek zarządu PKP LHS przekonuje, że zarzuty są nieprawdziwe, a spółka bardzo dużo robi dla Ukrainy. - Nie ma i nigdy nie było oddania rosyjskich wagonów przez PKP LHS - zapewnia w udostępnionym materiale Dariusz Sikora, członek zarządu PKP LHS.
- Te wagony były we władaniu spółki niebędącej spółką rosyjską, tylko, o ile dobrze wiem, to spółka cypryjska - powiedział dziennikarzom Andrzej Adamczyk, minister infrastruktury.
Z informacji, do których dotarł portal tvn24.pl, wynika, że spółka należy do Rosjan i jest wpisana na listę sankcyjną, ale nie unijną, tylko opracowaną przez administrację Ukrainy.
Minister do spraw Unii Europejskiej Szymon Szynkowski vel Sęk pytany o sprawę rosyjskich wagonów odsyła do Ministerstwa Sprawa Zagranicznych, bo twierdzi, że on nie ma wiedzy w tym temacie. Z kolei minister spraw zagranicznych Zbigniew Rau twierdzi, że kolej nie jest w kompetencjach jego resortu.
Wyjaśnień natomiast domaga się opozycja. - Jeżeli przekazujemy wagony i ktoś próbuje ukryć tę informację, to pytanie jest takie: czy dostał w łapę, czy jest pożytecznym idiotą, czy stoją za tym służby rosyjskie, które dotarły do jakiegoś decydenta z PiS - skomentował Michał Szczerba, poseł Koalicji Obywatelskiej.
MSWiA, które nadzoruje procesy wprowadzania sankcji, nie odpowiedziało na pytania redakcji "Faktów" TVN.
Autor: Jacek Tacik / Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: tvn24