Zmienia się taktyka policji, ale nie zmienia się najważniejsze pytanie: gdzie jest Dawid Żukowski? Poszukiwania chłopca trwają, ale już nie na masową skalę i nie w terenie. Teraz czas na drobiazgową analizę zebranych informacji. Także tych o ojcu zaginionego chłopca.
To już koniec poszukiwań na ogromną skalę i przy pomocy setek policjantów, żołnierzy i strażaków. Po pięciu dniach od zaginięcia pięcioletniego Dawida Żukowskiego, wzdłuż trasy, którą szarą skodą miał jechać ojciec dziecka, nie latają już drony i śmigłowce.
- To oznacza, że tak na prawdę nadzieja na to, że w piątej dobie to dziecko żyje i gdzieś przebywa w terenie otwartym, raczej już jest minimalna - tłumaczy profesor Ewa Gruza z Katedry Kryminalistyki Uniwersytetu Warszawskiego.
Policjanci zapewniają jednak, że nie poddają się w sprawie odnalezienia zaginionego chłopca, tylko zmieniają taktykę działania.
- Wszystkie materiały, które do tej pory zostały zebrane, są skrupulatnie badane przez śledczych - podkreśla komisarz Sylwester Marczak z Komendy Stołecznej Policji.
W rozwiązaniu zagadki może pomóc znalezienie motywu działania ojca, który po ukryciu dziecka popełnił samobójstwo, rzucając się pod pociąg. Wiadomo, że mężczyzna nie leczył się psychiatrycznie i nie nadużywał alkoholu. Ale małżeństwo z mamą Dawida było w kryzysie. Rodzice kłócili się. Kilka tygodni wcześniej kobieta wyprowadziła się do Warszawy.
Policja dotarła do informacji, że mężczyzna miał dług, który rzekomo był związany z hazardem, ale miał również stałą i dobrze płatną pracę. Czy jego życie osobiste, które być może rzeczywiście znalazło się na zakręcie, mogło być motywem?
- To jest cały czas wróżenie z fusów - zaznacza jednak profesor Piotr Girdwoyń z Katedry Kryminalistyki Uniwersytetu Warszawskiego.
Będzie przełom?
Co i dlaczego ojciec mógł zrobić z synem? Gdzie ukrył dziecko i czy zrobił jakąś krzywdę synowi, na którym rzekomo bardzo mu zależało? - policja nie ma na ten temat żadnych wiarygodnych informacji i nie może wykluczyć żadnej wersji. A tych jest wiele.
Z upływem czasu sprawa robi się coraz trudniejsza i coraz bardziej tajemnicza. Bo policja przez cały czas była przekonana, że wzdłuż trasy przejazdu samochodu odnajdzie Dawida. Żywego lub martwego.
- Do momentu, kiedy ponad wszelką wątpliwość nie zostanie dowodami potwierdzone to, że dana osoba nie żyje, należy oczekiwać tego, że zostanie odnaleziona żywa - twierdzi Barbara Piwnik, była minister sprawiedliwości i sędzia Sądu Okręgowego w Warszawie.
- Mamy szansę spodziewać się w każdej chwili przełomu, jak również obawiam się, że może być taka sytuacja, że ta sprawa nigdy, a w każdym razie w przeciągu następnych kilku czy kilkunastu lat, nie zostanie w pełni rozwiązana - mówi profesor Piotr Girdwoyń.
Akcja poszukiwacza Dawida Żukowskiego jest największą w historii polskiej policji. Od czwartku sprawdzono ponad cztery tysiące hektarów. Bez efektu.
Autor: Dariusz Łapiński / Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: policja