Święto myśliwych i chwała ministra. Hubertus w Węgrowie zapisał się już w polityce. Jan Szyszko się wzrusza, kiedy polowanie trwa i dziękuje za strzelanie do dzika, bo to spełniony obowiązek wobec państwa. Niedawno łoś odetchnął z ulgą, ale biada tym istotom, wobec których państwo ma jeszcze jakieś obowiązki.
Minister środowiska na święcie myśliwych, czyli Hubertusie, bardzo się wzruszał. Wzruszenie pierwsze: zastrzelono piętnaście dzików. - Dziękuję za to, że poszliście na polowanie. Ponad 420 osób w nim uczestniczyło, spełniając obowiązek wobec państwa, czyli dokonując między innymi redukcji populacji dzika - mówił minister Jan Szyszko.
Z takim podejściem do patriotyzmu nie zgadza się przedstawicielka fundacji walczącej o zwierzęta i ich prawa. - Żaden obywatel, myśląc o obowiązkach wobec państwa, nie myśli o zabijaniu zwierząt - mówi Anna Plaszczyk z fundacji "Viva".
"Protest przeciw chorej rozrywce"
Zarówno na polowaniu, jak i na niedzielnym święcie, pojawili się aktywiści, co nie spodobało się ministrowi, który nie omieszkał stwierdzić, że myśliwym pewnie udałoby się "pozyskać więcej, gdyby im nie przeszkadzano".
- Odbywają się msze hubertowskie, a według legendy św. Hubert właśnie przestał zabijać - mówi Łukasz Synowierski, jeden z protestujących.
Ostatnio aktywiści wygrali bitwę o łosia. Pod wpływem protestów, minister musiał cofnąć zezwolenie na jego odstrzał. Wcześniej wspominał jednak o rosnącej populacji wilka czy żubra, więc ekolodzy zostają czujni. - Szyszko wypowiedział wojnę totalną polskiej przyrodzie - uważa Paweł Średziński z Fundacji "Dziedzictwo Przyrodnicze".
Dumny ojciec
Kolejne wzruszenie: córkę przyjęto do grona myśliwych. - Mój ojciec patrzył z góry i był dumny z tego, że jego wnuczka składa ślubowanie na rzecz dbania o polską przyrodę - mówi minister Szyszko.
Hubertus miał oprawę. Leśnicy, minister, myśliwi i biskup wzajemnie sobie dziękowali za ochronę zwierząt i lasów. - Niech nam nie zabraknie takich właśnie bożych ludzi na polskiej ziemi - mówi bp Antoni Dydycz, biskup senior diecezji drohiczyńskiej. - Dziękuję za to, że dzięki Bogu i Wam, Prawo i Sprawiedliwość wygrało wybory - podkreślał Jan Szyszko.
W sejmie wciąż tkwi nowelizacja ustawy o prawie łowieckim, dająca myśliwym jeszcze większe niż obecnie prawa. Prace nad nią idą jednak opornie. Być może dlatego, że entuzjastą łowiectwa nie jest prezes Prawa i Sprawiedliwości. W wywiadzie dla "Życia Warszawy" z 1996 roku, przypomnianym w mediach społecznościowych, Jarosław Kaczyński mówił o tym wprost: "Nienawidzę polowań i kompletnie nie jestem w stanie zrozumieć ludzi, którzy znajdują przyjemność w zabijaniu zwierząt i przypatrywaniu się jak one zdychają".
Prezes PiS opowiadał też o spotkaniu z myśliwymi: "Jeden miał na głowie myśliwski kapelusik, ale jego twarz przypominała wieprza. Trzeba państwu wiedzieć, że dawno temu hodowano potwornie grube wieprze (…). Wziął broń i zaczął celować w stronę sarny. Mój brat gwizdnął, doszło do ostrej wymiany zdań" - mówił w wywiadzie Kaczyński.
- Minister Szyszko będzie zawsze przegrywał i w końcu przegra ostatecznie, całkowicie - uważa ekolog i dziennikarz Adam Wajrak.
Na razie minister świętuje.
Autor: Renata Kijowska / Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: Fakty TVN