Wiele wskazuje na to, że na pokładzie tupolewa doszło do wybuchu bomby termobarycznej - takie są wstępne ustalenia podkomisji smoleńskiej, której przewodzi Wacław Berczyński. Podczas prezentacji był 40 minutowy film, a w nim animacje i wyniki eksperymentów. Nie było pytań i odpowiedzi po prezentacji.
Nie wiadomo jakie parametry wprowadzili twórcy 40-minutowego filmu, który w poniedziałek, w 7. rocznicę katastrofy smoleńskiej, zaprezentowała podkomisja do spraw ponownego zbadania katastrofy smoleńskiej. Na zorganizowanym spotkaniu członkowie podkomisji nie odpowiadali na żadne pytania.
Odpowiedź na pytanie "co wydarzyło się 10 kwietnia 2010 roku w Smoleńsku?" nie pada też na koniec przygotowanej przez przez podkomisję prezentacji. Finał tego filmu jest taki, jak efekty prac zespołu Antoniego Macierewicza - jest mowa o ładunkach termobarycznych, o pogardzie dla Polski i prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Ale nie ma jasnej odpowiedzi na pytanie co było bezpośrednią przyczyną katastrofy.
- Zaproponowano pewne hipotezy - bardzo stare, od 6 lat propagowane - ale nie podano żadnych dowodów - ocenia prezentację profesor Paweł Artymowicz, fizyk z uniwersytetu w Toronto.
Błędy Rosjan
Komisja Macierewicza - po roku prac - ogłasza to, co ogłosiła już komisja Millera i dwa razy potwierdzała prokuratura. Rosyjscy kontrolerzy popełnili błędy. Twórcy filmu zaprezentowanego w poniedziałek sugerują spisek, ale nie mówią wprost, że ci ludzie są autorami terrorystycznego zamachu.
Zdaniem publicysty lotniczego Michała Setlaka animacja przedstawiona przez podkomisję to "40-minutowy film science fiction". W filmie podkomisji nie ma mowy m.in. o tym, że dane o warunkach w Smoleńsku powinny skłonić załogę do lądowania na innym lotnisku.
Podkomisja Antoniego Macierewicza ostatnie sekundy widzi jednak inaczej. Według jej opisu oddalone o kilkadziesiąt metrów od miejsca katastrofy części samolotu świadczą o wybuchu albo wybuchach, a nie o tym, że ścinając pobliskie drzewa TU-154M mógł zostać uszkodzony.
Lasek: Badanie pod tezę
Antoni Macierewicz przedstawiał wcześniej kilka teorii dotyczących brzozy, w którą miał uderzyć prezydencki tupolew. Twierdził między innymi, że samolot powinien ją ściąć. Później mówił, że prezydencki samolot nawet w nią nie uderzył. Twierdził też, że samolot nie mógł uderzyć w brzozę, bo jeden z jego ekspertów uznał, że drzewo było ścięte kilka dni wcześniej.
Opierając się na makietach i symulacjach, które w filmie nie zostały poparte naukowymi danymi, eksperci Antoniego Macierewicza ustalili swoją wersję dotyczącą brzozy. Członkowie podkomisji przekonują w filmie, że brzozę mogły uszkodzić odpadające szczątki samolotu.
Maciej Lasek, były przewodniczący Państwowej Komisji Badania Wypadków Lotniczych ocenia zaprezentowane wyniki prac podkomisji jako "wirtualne badania". - To jest badanie przeprowadzone przez grupę amatorów. A w zasadzie badanie, które ma potwierdzić z góry założoną tezę - dodaje.
Wacław Berczyński pytany po prezentacji o to dlaczego na końcu filmu pada pytanie, a nie odpowiedź mówi, że podkomisja jeszcze nie skończyła prac.
Autor: Jakub Sobieniowski / Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: Fakty TVN