Bez nich na niebie byłby chaos, a żaden samolot nie mógłby ani bezpiecznie wystartować, ani dotrzeć do celu. Kontrolerzy ruchu lotniczego są poszukiwani. Brakuje co najmniej 200 osób. Jednak praca jest trudna i trudno ją zdobyć.
To elitarny zawód i najczęściej wybór na cale życie.
- Jestem kontrolerem od prawie 18 lat i w dalszym ciągu jak rano wstaję, to idę z przyjemnością i uśmiechem do pracy - stwierdza Izabela Winsch, kierownik wieży kontroli ruchu lotniczego na lotnisku Kraków-Balice.
Droga do jej zdobycia opisywana jest już zupełnie inaczej.
- Dawka wiedzy teoretycznej, którą otrzymujemy na kursie, jest naprawdę ogromna - opisuje pani Izabela. - Jesteś kontrolowany i testowany na każdym etapie. Muszę powiedzieć, że chyba najtrudniejsza rzecz, jaką robiłem w swoim życiu - mówi Michał Jędrzejczyk, kierownik ruchu lotniczego.
Za tymi słowami kryje się aż 24-miesięczne szkolenie. Jednak szansę, by wziąć w nim udział, dostają tylko nieliczni.
- My szacujemy, że mniej więcej 2 procent społeczeństwa ma takie predyspozycje. Średnio na każdy kurs zgłasza się 1000, 1500 osób - informuje Paweł Łukaszewicz z Polskiej Agencji Żeglugi Powietrznej.
Długie szkolenie i wiele możliwości pracy
Aby CV nie trafiło do niszczarki, powinny się znaleźć w nim informacje takie jak potwierdzenie posiadania matury i znajomość języka angielskiego. Do tego kandydaci powinni się wyróżniać ponadprzeciętną odpornością na stres, umiejętnością logicznego myślenia, podzielnością uwagi, wyobraźnią przestrzenną, nienaganną dykcją i umiejętnością pracy w grupie.
- Chciałbym powiedzieć, że mamy ten dar, żeby niemal po spojrzeniu w oczy powiedzieć, czy ktoś się nadaje, czy nie. Ale tak nie jest. To wymaga dosyć długich testów - uważa Robert Ochwat, kierownik działu realizacji szkoleń Polskiej Agencji Żeglugi Powietrznej.
Ci, którzy kończą testy z wynikiem pozytywnym, rozpoczynają 6 miesięczne szkolenie teoretyczne. Po nim zapada decyzja, gdzie sprawdzą się najlepiej. Mogą pracować jako kontrolerzy obszaru. Wtedy odpowiedzialni są za samoloty, które latają na dużych wysokościach. Najczęściej te, które tylko nad Polską przelatują.
Druga opcja to praca w sali operacyjnej służby kontroli zbliżania. W Polsce jest 5 takich miejsc. Zatrudnieni tu ludzie odpowiadają za samoloty, które rozpoczęły zniżanie lub dopiero się wznoszą.
Trzecią możliwością jest praca w wieży kontroli, która odpowiada za ruch na danym lotnisku. Praca w wieży kontroli daje też najszerszą możliwość wybrania miejsca pracy.
"Polscy kontrolerzy są czołówką tego zawodu"
Cały proces rekrutacji zajmuje mniej więcej dwa lata. Wszystko oczywiście zależy od umiejętności kursanta, a potrafią być one weryfikowane w najróżniejszy sposób.
W szkoleniu na symulatorach biorą udział na przykład tak zwani pseudopiloci. W wirtualnych samolotach wcielają się w rolę załogi i sprawdzają kontrolera. Zdarza się nawet, że celowo popełniają błędy, żeby zobaczyć jak zachowa się kontroler. To jedyny moment w tym zawodzie, gdy można nie być bezbłędnym.
- Polscy kontrolerzy są czołówką tego zawodu na świecie - uważa Paweł Łukaszewicz.
W Polsce jest 570 kontrolerów. Do 2024 roku PAŻP chce wyszkolić kolejnych 200. Kuszą nie tylko zarobki, ale i imponujące zaplecze rekreacyjne, które jest często wykorzystywane podczas obowiązkowych przerw.
Autor: Robert Jałocha / Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: Fakty TVN