Tak lekceważąco wicemarszałek Sejmu Ryszard Terlecki dawno nie pisał nawet o opozycji. Teraz zabrał głos w sprawie Jarosława Gowina i - jak to ujął - tzw. Porozumienia. To albo wyraz bezsilności, albo chęć zastraszenia posłów Porozumienia, bo ich głosy mogą zdecydować, czy wybory prezydenckie odbędę się 10 maja.
Dwa zdania jednego polityka właściwie zamknęły drogę do zgody między Prawem i Sprawiedliwością, a Jarosławem Gowinem i jego Porozumieniem.
Chodzi o wpis opublikowany na Twitterze przez wicemarszałka Sejmu Ryszarda Terleckiego z PiS. "Elżbieta Witek jest marszałkiem Sejmu, a Jarosław Gowin aktualnie szeregowym posłem. Jeżeli ktoś w tzw. Porozumieniu uważa, że dla czyichś chorych ambicji Prawo i Sprawiedliwość zgodzi się na jakiekolwiek zmiany, to się myli" - napisał polityk PiS.
Elżbieta Witek jest marszałkiem Sejmu, a Jarosław Gowin aktualnie szeregowym posłem. Jeżeli ktoś w tzw. Porozumieniu uważa, że dla czyichś chorych ambicji Prawo i Sprawiedliwość zgodzi się na jakiekolwiek zmiany, to się myli.— Ryszard Terlecki (@RyszardTerlecki) April 25, 2020
- Takie wpisy, czy takie teksty są nie na miejscu, zdecydowanie - komentuje poseł Michał Wypij z Porozumienia i klubu parlamentarnego PiS.
Ryszard Terlecki, który jest bliskim współpracownik prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego, pozwala sobie na ostry język wobec Jarosława Gowina. Być może dostrzega, że w jego partii jest wyraźny podział.
Wybory kością niezgody?
Jarosław Gowin od tygodnia szuka porozumienia z partiami opozycyjnymi w sprawie przesunięcia terminu majowych wyborów prezydenckich.
- Przede wszystkim organizacyjnie nie ma możliwości zapewnienia powszechności i pełnej tajności tych wyborów. To jest niemożliwe organizacyjnie - uważa poseł Andrzej Sośnierz z Porozumienia.
- Wybory w maju się nie odbędą. Na pewno nie odbędą się przy wsparciu mojego głosu - dodaje poseł Wypij.
Jednak nie wszyscy przedstawiciele z Porozumienia Jarosława Gowina podzielają to zdanie.
- Wybory w formie korespondencyjnej są najlepszym sposobem, na to żeby je bezpiecznie przeprowadzić w konstytucyjnym terminie - przekonuje poseł Jacek Żalek z Porozumienia i klubu parlamentarnego Prawa i Sprawiedliwości.
To nie jest symulowany spór w partii Jarosława Gowina. Tylko to realny podział na tych, którzy nie poprą wyborów w maju, i tych, którzy w tej sprawie są po stronie Jarosława Kaczyńskiego.
Obecny stan gry
Według naszych informacji ośmioro posłów zadeklarowało lojalność wobec Gowina. Natomiast ośmioro porozumiało się już z PiS i poprze wybory korespondencyjne w maju. Z kolei dwóch posłów cały czas się waha.
Jednak ta ósemka polityków, która stoi po stronie Jarosława Gowina może wystarczyć, by za półtora tygodnia zablokować majowe wybory korespondencyjne. Bez ośmiu posłów Porozumienia Prawo i Sprawiedliwość dziś nie ma większości.
- Przy całej pokorze do rzeczywistości uważamy, że wygramy głosowanie w Sejmie - podkreśla Ryszard Czarnecki, eurodeputowany Prawa i Sprawiedliwości.
Z nieoficjalnych informacji wynika, że politycy Prawa i Sprawiedliwości próbują rozmawiać z pojedynczymi posłami z opozycji. Wszystko to w poszukiwaniu straconej większości.
Krzysztof Bosak pytany, czy obawia się rozłamu w swojej partii odpowiada z przekonaniem: - Nie obawiam się. Konsekwentnie mówimy, że jesteśmy przeciwni tym przepisom, które PiS z zaskoczenia próbował przeforsować przez Sejm - mówi kandydat na prezydenta z Konfederacji.
- Mamy wspólny pogląd, że maju te wybory nie mogą się odbyć - mówi Władysław Kosiniak-Kamysz, kandydat na prezydenta z Polskiego Stronnictwa Ludowego, Koalicji Polskiej.
Trzy scenariusze
Głosowanie przez część partii Jarosława Gowina wbrew rządowi oznacza de facto koniec koalicji w obecnym kształcie. Pojawia się pytanie, co dalej? Scenariusze są trzy.
Pierwszy z nich zakłada nowe negocjacje PiS-u z Jarosławem Gowinem i nowy podział stanowisk w rządzie. Z kolei scenariusz drugi to poszukanie innej większości, już bez Gowina i jego ludzi. Natomiast wariant trzeci, to rząd, który nie ma stabilnej większości w Sejmie i drży przed każdym głosowaniem.
To jednak polityczne scenariusze na nieco dalszą przyszłość. Należy zaznaczyć, że bez większości w Sejmie, zwyczajnie nie wejdzie w życie prawo, które pozwalałoby przeprowadzić wybory korespondencyjne w maju.
- Na końcu wchodzi królowa, także polityki, czyli matematyka. I na końcu wygra ten, kto będzie miał o jeden głos więcej w Sejmie - ocenia wicemarszałek Senatu Michał Kamiński z Koalicji Polskiej, Unii Europejskich Demokratów.
Zgodnie z prawem, alternatywą dla wyborów w maju będą wybory w sierpniu. Po wprowadzeniu - choć na chwilę stanu klęski żywiołowej.
Autor: Krzysztof Skórzyński / Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: tvn24