W środę w siedzibie PiS przy ulicy Nowogrodzkiej zjawili się premier, marszałkowie, ministrowie i najważniejsi politycy Zjednoczonej Prawicy. Jednak już bez Jarosława Gowina. Czwartkowe głosowanie nad ustawą umożliwiającą głosowanie korespondencyjne może pokazać, czy Zjednoczona Prawica przetrwa.
Lista obecności u prezesa Jarosława Kaczyńskiego pokazuje, jakiej wagi było to spotkanie. Na Nowogrodzkiej zjawili się w środę premier Mateusz Morawiecki, marszałek Sejmu Elżbieta Witek, wicepremier Jacek Sasin, wicemarszałek Senat Stanisław Karczewski, szef MON Mariusz Błaszczak i najważniejsi politycy Zjednoczonej Prawicy.
Spotkanie odbyło się na kilkanaście godzin przed głosowaniem, które zdecyduje o tym, czy wybory prezydenckie odbędą się w maju i - co może najważniejsze - czy obóz Zjednoczonej Prawicy nadal stanowi w Sejmie większość.
- Ja cały czas mam jakieś takie dziwne przekonanie, że na końcu nawet Jarosław Gowin zagłosuje za tymi rozwiązaniami, aczkolwiek na końcu nie będzie się uśmiechał - uważa Karol Karski.
Uszczypliwa uwaga europosła Prawa i Sprawiedliwości to nawiązanie do głosowania za ustawą o Sądzie Najwyższym z 2017 roku. Wtedy ustawa została poparta przez Jarosława Gowina, ale lider Porozumienia nie wstał, żeby po wygranym głosowaniu ją oklaskiwać.
Jednak to było trzy lata temu, a jak sytuacja wygląda obecnie? Wtorkowe spotkanie Gowin-Kaczyński zakończyło się brakiem porozumienia.
Teraz PiS stara się przekonać posłów z ugrupowania do poparcia ustawy o wyborach korespondencyjnych. Jednym z nich jest Jacek Żalek, który zapowiada poparcie dla ustawy. Nie on jedyny zagłosuje w kontrze do swojego przewodniczącego. Do głosowania "za" majowymi wyborami namawia też poseł Włodzimierz Tomaszewski oraz Kamil Bortniczuk, który jeszcze zaledwie tydzień temu stał u boku Jarosława Gowina i rozmawiał z opozycją o wszystkich innych scenariuszach poza majowymi wyborami.
Nieoficjalne sygnały, które płyną z kierownictwa PiS-u, na ten moment są wyraźne - prezes PiS-u chce, by głosowanie nad majowymi wyborami się odbyło. Chce tego, choć prawdopodobieństwo, że PiS je przegra, jest bardzo wysokie. Wszystko dlatego, że to głosowanie pokaże Jarosławowi Kaczyńskiemu kto z ludzi Jarosława Gowina jest w opozycji do obozu rządowego.
- Mam nadzieję, że większość Porozumienia zostanie w porozumieniu z rozumem i zagłosuje za podtrzymaniem weta Senatu i wywaleniem tej złej ustawy kopertowej - komentuje poseł Robert Kropiwnicki z Platformy Obywatelskiej.
Taktyczny triumf w Senacie
We wtorek w Senacie wszystko poszło zgodnie z planem opozycji, a nawet zrealizowano więcej niż plan minimum. Senatorowie opozycyjni wykreślali się z list mówców, co przyspieszyło głosowanie nad sprzeciwem izby wobec majowych wyborów.
Być może właśnie przez to przyspieszenie cześć senatorów PiS w ogóle nie wzięło udziału w głosowaniu.
W środowy wieczór sprzeciw Senatu ma trafić do Sejmu. W czwartek rano, jak wynika z opublikowanego harmonogramu, mają nad nim głosować posłowie.
Jeśli przez te kilkanaście godzin PiS nie uzbiera większości, to przepisy o korespondencyjnym głosowaniu nie wejdą w życie.
Sprawę komplikuje fakt, że wystarczy, że ktoś nie weźmie udziału w głosowaniu, by układ sił się zmienił. Nad tym też ma pracować PiS, o czym mówią choćby posłowie od Pawła Kukiza, a niedawno mówił o tym nawet wicemarszałek Sejmu Ryszard Terlecki.
- Nie zawahają się (przedstawiciele obozu władzy – przyp. red.) użyć żadnego narzędzia, żeby władzę po prostu utrzymać - alarmuje Bartosz Arłukowcz, eurodeputowany z list Koalicji Europejskiej.
Przeforsowanie ustawy o głosowaniu pocztą jest cały czas dla Jarosława Kaczyńskiego "planem A". W trakcie środowego spotkania na Nowogrodzkiej - według informacji "Faktów" TVN - rozważano także inne scenariusze.
Autor: Krzysztof Skórzyński / Źródło: Fakty TVN