Senat podobnie jak Sejm przerywa obrady. Wznowi je po wyborach, mimo że wybrany będzie już nowy skład parlamentu. Tajemnicza decyzja polityczna PiS-u ma swój ciąg dalszy. Pytanie: po co Prawu i Sprawiedliwości takie rozdarcie posiedzenia?
W Częstochowie ze strony marszałka Senatu padła bardzo ważna deklaracja. - Podobnie, jak izba niższa, czyli Sejm, ogłosimy przerwę i zbierzemy się po posiedzeniu Sejmu - zapowiada Stanisław Karczewski, marszałek Senatu.
Fakt, że Senat śladem Sejmu, chce przerwać posiedzenie i wznowić je po wyborach tylko podsyca domysły i obawy.
- Rozdarcie posiedzenia na pół to jest ubezpieczenie dla [Jarosława - przyp. red.] Kaczyńskiego i dla PiS - uważa Krzysztof Brejza z Koalicji Obywatelskiej. Jego zdaniem gdyby w wyborach coś poszło nie tak z puntu widzenia PiS, partia chce móc specustawą wprowadzić rozwiązania, które obecny obóz rządzący przeforsuje po wyborach.
Kandydat Koalicji Obywatelskiej udzielił wywiadu w busie, na którym widnieje internetowy hashtag "silni razem". Jest to już teraz hasło Koalicji Obywatelskiej, która w ten sposób szuka chętnych do pomocy w kampanii i miejsc na plakaty.
- Możecie pomóc, dając płot, balkon dla naszych kandydatów - tłumaczy Sławomir Neumann, kandydat Koalicji Obywatelskiej do Sejmu.
Lewica zaprezentowała pakt dla Warszawy. - Gwarantujemy, że w latach 2021-2031 publiczny deweloper jest w stanie wybudować milion nowych mieszkań - zapowiada Magdalena Biejat, kandydatka Komitetu Wyborczego Sojuszu Lewicy Demokratycznej do Sejmu.
"Mamy krótką kampanię"
Wicemarszałek Sejmu Ryszard Terlecki (PiS) w pierwszej połowie września złożył wniosek o przerwanie posiedzenia Sejmu i zwołanie starego Sejmu już po wyborach.
- Mamy krótką kampanię, a demokracja wymaga, żeby posłowie mogli przedstawić swoje dokonania - mówił 11 września Terlecki.
To tłumaczenie nie było przekonujące, bo przecież prezydent, którego trudno posądzić o niechęć do PiS-u, tak wyznaczył termin wyborów, żeby kampania była krótka. Do tego Ryszard Terlecki zgłosił taki wniosek, by nie siedzieć w Sejmie, tylko spotykać się z wyborcami w terenie, a jednak sam przebywał w budynku parlamentu, co tłumaczył obowiązkami.
Nawet w jego krakowskim poselskim biurze nie udało się uzyskać informacji o tym, kiedy będzie najbliższe spotkanie z wyborcami. Trudno podejrzewać, by planowany na 18 września pobyt na Wawelu przy okazji miesięcznicy pogrzebu Lecha Kaczyńskiego miał na celu spotkanie z wyborcami. Opozycja więc po raz kolejny pyta - po co było przerywać posiedzenie.
- Niecne plany chyba mają dzisiaj rządzący, bo gdyby wszystko było takie jasne i oczywiste, to by napisali w uzasadnieniu, dlaczego chcą przełożenia tego Sejmu, a tego nawet nie zrobili - uważa Władysław Kosiniak-Kamysz z PSL.
- Warszawscy posłowie pewnie mają najmniejszy problem z dotarciem na posiedzenie Sejmu. Inni mogą już bardziej przedkładać wizyty w terenie - mówi Jarosław Fogiel, kandydat PiS do Sejmu.
Jarosław Kaczyński też we wtorek nie prowadził kampanii. Prezes PiS-u miał wprawdzie w weekendy kampanijny intensywny maraton, ale nie przeszkodziłoby w nim normalne posiedzenie Sejmu.
Autor: Jakub Sobieniowski / Źródło: Fakty TVN