Wielki znak zapytania w nadchodzących wyborach parlamentarnych - czy Lewica i Koalicja Obywatelska będą miały wspólne listy do Senatu? To nie jest pewne w sytuacji, kiedy politycy Lewicy oskarżają polityków PO o brak dialogu w tej sprawie.
Prezydent Gliwic Zygmunt Frankiewicz to jeden z polityków odpowiedzialnych za kuluarowe negocjacje w sprawie wspólnych list do Senatu Koalicji Obywatelskiej i Lewicy. - Senat jest ważny w sytuacji, gdy nie można mieć większości w całym parlamencie - podkreśla.
Jak wynika z naszych informacji, prezydenci Gliwic i Sopotu, Zygmunt Frankiewicz i Jacek Karnowski, w środę w samo południe będą rozmawiać z przedstawicielami Lewicy o wspólnych kandydatach opozycji do Senatu. Ze strony Lewicy w rozmowach mają wziąć udział Marek Balt i Krzysztof Gawkowski.
- Jeżeli Platforma jest otwarta, to będzie porozumienie, jeśli to ściema i taka gra wstępna, to tego porozumienia nie będzie, a Lewica wystawi swoich kandydatów do Senatu - kwituje Krzysztof Gawkowski z Wiosny.
- Nie reprezentuję Koalicji Obywatelskiej i nie mogę się za nią wypowiadać. Ja organizuję osoby z grona samorządu i zachęcam ich do udziału w tych wyborach, dlatego że one będą krytyczne - podkreśla jednak Zygmunt Frankiewicz.
Jeden kandydat zamiast kilku
Uzgodnienia między samorządowcami, ludźmi Grzegorza Schetyny, ludźmi Władysława Kosiniaka-Kamysza i przedstawicielami Lewicy dotyczą tego, żeby w jednym okręgu wystartował jeden kandydat opozycji, zamiast na przykład trzech kandydatów opozycji. Takie porozumienie ma dać im szansę na większość w Senacie.
Ale to tylko teoria. Problemem jest polityczna rzeczywistość. - Problemem jest to, że nie ma dialogu z drugiej strony - uważa Robert Biedroń, lider Wiosny. - Platforma Obywatelska i Grzegorz Schetyna udają, że ich nie ma, że nic nie widzą, nic nie słyszą, nic nie mówią, i to jest największy problem dzisiejszej opozycji, i to doprowadzi do katastrofy, w której wygra Prawo i Sprawiedliwość - dodaje.
- Nie no, jesteśmy umówieni od poniedziałku rano na spotkanie z Lewicą. Trochę nie rozumiem tych deklaracji publicznych, one może są wyrazem zniecierpliwienia czy taktyki negocjacyjnej - odpowiada na te zarzuty rzecznik prasowy PO Jan Grabiec.
Nie ma decyzji, a czas ucieka
W kontekście tych słownych przepychanek polityków opozycji ważny jest fakt, że do wyborów pozostały jedynie dwa miesiące. Wyborów, o których opozycja mówi, że to będą najważniejsze wybory od 30 lat.
- Lewica cały czas czekała na kontakt. Okazało się wczoraj, po konferencji, że jest kontakt. No to dobrze, to znaczy, że jesteśmy w stanie się porozumieć. Liczę na to, że będzie mądrość, a nie chęć okiwania kogoś przez kogoś - komentuje Krzysztof Gawkowski.
- Nie chcemy bratobójczej walki na opozycji, ale jeszcze chwila na te rozmowy jest potrzebna. Wiadomo, że każda z partii po stronie opozycji ma swoje aspiracje - twierdzi poseł PO Marcin Kierwiński.
- Oni by chcieli mieć znacznie więcej niż to wynika z sił - mówi jednak o Lewicy szefowa Nowoczesnej Katarzyna Lubnauer.
Lewica w obecnej kadencji Senatu nie ma żadnego przedstawiciela. Tyle, że już sam start ich kandydata - co pokazały wybory w 2015 roku - w walce o miejsce w Senacie może odebrać głosy, a w konsekwencji zwycięstwo kandydatowi Platformy Obywatelskiej.
- Gdyby nie było kontrkandydatów, to zamiast trzydziestu paru byłoby ponad pięćdziesięciu senatorów reprezentujących obecną opozycję - podkreśla Katarzyna Lubnauer.
Pełne listy do Senatu i decyzja - razem czy osobno - mają być znane do końca tygodnia.
Autor: Arleta Zalewska / Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: tvn24