Żłobki i przedszkola to spuścizna po komunie i Platformie - mówi były minister Jan Szyszko i kreśli model zdrowej rodziny, której żadne przedszkole nie będzie potrzebne: mężczyzna pracuje, kobieta rodzi i wychowuje dzieci. Te słowa padły w niedzielnej debacie w Pruszkowie.
Podczas przedwyborczej debaty w Pruszkowie miała miejsce dyskusja na temat żłobków i przedszkoli.
- To są sprawy chwilowe, które załatwiamy jako spuścizna po poprzednim systemie komunistycznym, a również i Platformy Obywatelskiej - mówił były minister Jan Szyszko, kandydat Prawa i Sprawiedliwości do Sejmu.
Te słowa oburzyły opozycję.
- Dla kobiet żłobki są bardzo ważne. Dają nam poczucie wolności, samodzielności. Kobiety mają prawo pracować, jeżeli chcą - odpowiada byłemu ministrowi Małgorzata Kidawa-Błońska, kandydatka Koalicji Obywatelskiej do Sejmu.
Jan Szyszko mógł się ze swoich słów wycofać, ale tego nie zrobił. Dopytywany o te słowa przez dziennikarkę odpowiedział: - Pani jest niezwykle młodziutka, ale w związku z tym niech sobie pani przypomni model dwa plus jeden.
O modelu rodziny Jan Szyszko mówił też podczas debaty w Pruszkowie.
- Rodzina ma możliwość wychowania trójkę czy czwórkę dzieci przy odpowiednim zarabianiu przez męża odpowiedniej pensji. To jest chyba jedyne wyjście w tym całym układzie, a nie poprzez budowanie żłobków, przedszkoli - przekonywał były minister.
Odpowiedzią opozycji jest spot pod tytułem "połowa kobiet w rządzie". PSL również zareagowało na słowa byłego ministra środowiska.
- Bzdury, opowiada głupoty. Niech powie to rodzicom, których nie stać na wynajęcie niani, nie mają dziadków - mówi lider PSL Władysław Kosiniak-Kamysz pytany o wystąpienie Szyszki.
Premier interweniuje
Sytuację po słowach byłego ministra stara się załagodzić premier Morawiecki. - Rząd Prawa i Sprawiedliwości dba o maluszki, dba o panie, dba o nasze rodziny - mówił na konferencji prasowej.
Przypominany jest również projekt "Maluch Plus" z programu wyborczego. - Jest w planach na następne lata. Nie zamierzamy z niego rezygnować - mówi Bożena Borys-Szopa, minister rodziny, pracy i polityki społecznej.
Czy były minister nie zna oficjalnego stanowiska partii? - Powiedział to, co myśli. Tak jak według niego wygląda prawdziwa rodzina - podsumowuje Joanna Augustynowska, kandydatka Koalicji Obywatelskiej do Sejmu.
"Eksperyment medyczny"
Ale to nie jedyne słowa, które w ostatnich dniach wywołały poruszenie. Jan Duda, kandydat PiS-u do Senatu, podczas krakowskiej debaty wypowiedział się na temat in vitro.
- Ta procedura według mnie jest eksperymentem medycznym - twierdzi Jan Tadeusz Duda, kandydat KW Prawa i Sprawiedliwości do Senatu i ojciec prezydenta Andrzeja Dudy.
Eksperymentem medycznym, który - jak wywodził profesor Duda - może być nielegalny na bazie konstytucji. - Nikt nie może być poddany eksperymentom naukowym, w tym medycznym bez dobrowolnie wyrażonej zgody. Gdzie jest zgoda tego człowieka? - dopytywał Jan Tadeusz Duda.
Uczestnicy dyskusji wpadli w osłupienie. O jaką zgodę chodzi?
- Albo plemnik, albo komórka jajowa powinna podpisywać zgodę na przeprowadzenie tego, co profesor Duda nazywa eksperymentem. Ja nie podejmuję się dyskusji - komentuje Bogdan Klich, kandydat Koalicji Obywatelskiej do Senatu.
In vitro to nie jest żaden eksperyment medyczny - odpowiada opozycja.
- Mówił o biologii, zapominając, że mówi o dzieciach - przekonuje Małgorzata Kidawa-Błońska. - Skandaliczna wypowiedź, obrażająca setki, jeśli nie tysiące par - dodaje Agnieszka Dziemianowicz-Bąk, kandydatka Lewicy do Sejmu.
Autor: Maciej Knapik / Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: tvn24