Spotkanie Kim-Trump 12 czerwca wciąż jest możliwe. Trwa dyplomatyczne przeciąganie liny i próby ratowania szczytu Stany Zjednoczone - Korea Północna. Wprawdzie Donald Trump szczyt odwołał, ale - jak się okazuje - karty wciąż są na stole. Tyle, że każda strona prowadzi własną grę.
Niespodziewane spotkanie przywódców obu Korei po północnej stronie koreańskiej strefy zdemilitaryzowanej zorganizowano w zaledwie 24 godziny. Cel - ratowanie odwołanego przez Trumpa szczytu z Kim Dzong Unem. - Powiedziałem przewodniczącemu Kimowi, że jeśli doprowadzi do całkowitej denuklearyzacji kraju, to prezydent Trump będzie chętny do współpracy gospodarczej i zakończenia wrogich relacji - relacjonował Mun Dze In, prezydent Korei Południowej. Kim Dzong Un zapewnił, że chce pozbyć się broni nuklearnej, co najwyraźniej zadowoliło amerykańskiego prezydenta, bo mimo oficjalnego zerwania rozmów, do Singapuru jedzie 30 osobowa ekipa Białego Domu i Departamentu Stanu, która ma przygotować historyczny szczyt. - Wszystko idzie dobrze. Naszym celem jest 12 czerwca w Singapurze. To się nie zmieniło, ale zobaczymy, co będzie - stwierdził prezydent Stanów Zjednoczonych. Jedną obietnicę Kim miał już spełnić - zniszczył jedno z najbardziej tajemniczych i niedostępnych miejsc na Ziemi, a mianowicie nuklearny poligon, na którym Korea Północna przeprowadziła wszystkie sześć prób atomowych.
"Show"
- Nie bardzo wiedzieliśmy czego się spodziewać, ale czujemy falę uderzeniową, widzimy pył. To specjalnie dla nas przygotowane show, pokaz dla całego świata - ma udowodnić, że Korea Północna poważnie podchodzi do negocjacji - relacjonował naoczny świadek tego wydarzenia Tom Cheshire, korespondent Sky News. Na miejscu nie było ekspertów nuklearnych, trzeba więc wierzyć na słowo, gdy Pjongjang zapewnia, że poligon został całkowicie zniszczony. Ale Kim też oczekuje konkretów - zniesienia sankcji i gwarancji przetrwania reżimu - szczególnie po słowach amerykańskiego wiceprezydenta, który mówił, że Korea Północna powinna pójść drogą Libii. Muammar Kaddafi całkowicie pozbył się broni nuklearnej, ale Kim Dzong Un doskonale pamięta, że kilka lat później libijski dyktator już nie żył.
- W tej chwili wszystkie karty są na stole i jeżeli wszystkie strony uzgodnią, co rozumieją jako sukces tego szczytu - to ten szczyt sukcesem będzie - tłumaczy prof. Krzysztof Kozłowski ze Szkoły Głównej Handlowej. Różnic wciąż jest mnóstwo. Jeśli do tego spotkania jednak dojdzie - to na przygotowania i nerwowe negocjacje zostało tylko 16 dni.
Autor: Katarzyna Sławińska / Źródło: Fakty TVN