Ukraińskie kobiety - Iryna i Natalia - spędziły pół roku w rosyjskiej niewoli. Teraz opowiadają, co zrobiła im Rosja Putina. Więzionym Ukrainkom obcinano włosy, polewano je wrzącą wodą, były wieszane za ręce. Lista tortur, jakich dopuścili się wobec nich Rosjanie, jest długa i przerażająca.
Iryna Stognij i Natalia Fijałowa pół roku spędziły w rosyjskiej niewoli, trafiły do niej razem z mężami - wszyscy bronili Mariupola. Kilka miesięcy temu zostały wymienione na rosyjskich jeńców, ale do tej pory nie wiedzą, co się dzieje z ich mężczyznami. Zdecydowały się opowiedzieć światu, co im zrobili Rosjanie. - Rozbierali nas i wyprowadzali na korytarz, gdzie byli rosyjscy żołnierze. To też była tortura. Były elektrowstrząsy, ciosy w nerki, łamanie rąk - opowiada Iryna Stognij.
Więzionym Ukrainkom obcinano włosy, polewano je wrzącą wodą, były wieszane za ręce. Lista tortur, jakich dopuścili się wobec nich Rosjanie, jest długa i przerażająca. - Powiedzieli "połamiemy i utniemy te ręce". Złamali mi nadgarstek, uderzając w niego młotkiem - dodaje Iryna.
Rosjanie bili rano i wieczorem - po karkach i po nogach. - Moje żylaki z niebieskich robiły się czarne. Do tej pory nie zeszły mi guzy - mówi Natalia Fijałowa.
Nad ukraińskimi żołnierkami pastwiły się głównie rosyjskie strażniczki. - One mówiły, że stały się jak zombie. Miałam wrażenie, że uważały, że to my ich zaatakowaliśmy, że my zabraliśmy im Ukrainę. Przyszliśmy, zaczęliśmy walczyć, a w ich mniemaniu to przecież ich terytorium - wyjaśnia Iryna.
Nieludzkie warunki
W sześcioosobowej celi było ich 39. Do jedzenia dostawały mieszanki pasz czy zgniłą kapustę, albo na cały dzień kromkę chleba i łyk wody. Przy życiu trzymały je myśli o bliskich. Iryna zostawiła w domu samotną matkę, Natalia nie mogła być na pierwszych urodzinach wnuka. - Zaprowadzili nas do budynku z wyłożoną kafelkami bardzo śliską podłogą. Wymierzali nam ciosy w nogi, upadałyśmy. Jeśli nie udało nam się podnieść w ciągu sekundy, zaczynali bić po całym ciele - wspomina Iryna.
Rosjanie powtarzali im, że Ukraina ich nie chce, że nikt tam na nie nie czeka. Zmuszali do śpiewania rosyjskiego hymnu. - Nie złamali nas. Niedoczekanie. Gdyby chcieli nas złamać, musieliby czekać w nieskończoność. Rano i wieczorem śpiewałyśmy hymn Ukrainy. To była dla nas świętość, jak modlitwa - mówi Natalia.
Z Iryną na zawsze zostaną słowa, które wytatuowała sobie na przedramieniu. "Bili. Zabijali. W niewolę mnie brali, ale nie upokorzyli. Urodziłam się Ukrainką".
Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: Radio Swoboda