Mandat czy pieniądze - to dylemat setek potencjalnych kandydatów w wyborach samorządowych. Władza kusi, ale słowo się rzekło; prezes Kaczyński kazał wybierać między dobrze płatną pracą w spółkach a miejscem na liście. I ma kłopot z tworzeniem list.
Na drodze radnego PiS Marka Duklanowskiego stoi trudne zadanie, by ponownie znaleźć się na wyborczej liście. Może mu w tym przeszkodzić zatrudnienie i wynagrodzenie, które otrzymał w państwowej spółce. - Przedstawiłem partii swoją ofertę rezygnacji z pracy w spółce po to, żeby startować w samorządzie i czekam na odpowiedź. Jestem dobrej myśli - zapewnia Duklanowski.
Radny ze Szczecina, tylko dzięki pracy uzyskanej po wygranych przez PiS wyborach, w ubiegłym roku zarobił ponad 200 tysięcy złotych. Jako radny przed wyborami i dziś około 30.
Działacz PiS-u czeka teraz na decyzje władz partii. Jego łączne miesięczne wynagrodzenie o kilka tysięcy złotych przekracza nieformalny limit, który miało dla swoich kandydatów wyznaczyć PiS. Takie przypadki miały być rozpatrywane indywidualnie. - Nie szedłem do samorządu po to, żeby zarabiać miliony, których i tak nie zarabiam, tylko żeby pracować dla mieszkańców - zapewnia Marek Duklanowski.
Wątpliwości, co do dalszego startu w wyborach, nie ma Grzegorz Strzelczyk, który jest gdańskim rekordzistą. Z zasiadania w zarządzie i radzie nadzorczej polskich paliwowych gigantów zarobił setki tysięcy złotych. To między innymi przykład z Gdańska, gdzie na dziesięciu radnych aż sześciu pracuje w spółkach z udziałem skarbu państwa, zmusił władze PiS-u do weryfikacji wyborczych list pod kątem zarobków swoich kandydatów.
- Nasze uposażenia kształtują się na poziomie 40-50 procent tego, co mieli nasi poprzednicy. Wtedy nie było dylematów. Ja uważam, że uczciwe zapracowuję na wynagrodzenie, które dostaję i nie narzekam na zmniejszenie tego wynagrodzenia - twierdzi Grzegorz Strzelczyk.
Miała być przejrzystość i pokora, a są nagrody
Radny Grzegorz Strzelczyk zarabia ponad 700 tysięcy złotych rocznie. Tak jak radny Jaromir Falandysz - państwowe posady otrzymał po wygranych przez PiS wyborach.
- W tym roku będę odpoczywał - przyznaje radny Kazimierz Drzazga, który w wyborach nie startuje, bo ma pracę. Od marca 2016 roku jest w Zarządzie Morskich Portów Szczecin i Świnoujście.
- Miała być przejrzystość skromność i pokora, a są nagrody, premie i rady nadzorcze - przypomina Władysław Kosiniak-Kamysz z PSL.
To ludowcy jako pierwsi opublikowali listę ponad stu nazwisk samorządowców, według której na konta radnych PiS-u w ciągu ostatnich dwóch lat wpłynęło 25 milionów złotych. - Prezes podpisał się pod akcją #SAMISWOI i nawet on sam dostrzegł, że to jest gigantyczna patologia - dodaje Kosiniak-Kamysz.
- Prawo i Sprawiedliwość jest partią umoralniającą. Oni nie tylko sami mówią, że są moralni, ale wszystkich chcą nauczyć moralności i dlatego ich sytuacja jest dużo trudniejsza - uważa Paweł Kowal, polityk.
Partie na rejestrację ostatecznych list wyborczych mają jeszcze tydzień.
Autor: Arleta Zalewska / Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: tvn24