Mniejsze kolejki do operacji zaćmy to dobra wiadomość dla pacjentów. Jest niestety efekt uboczny, bo są województwa, w których na operację nie zgłasza się nawet co czwarty pacjent. Lekarze tracą czas, szpitale pieniądze, a wystarczyłby telefon z informacją.
Tego nikt się nie spodziewał. Kiedy limity na zabiegi usunięcia zaćmy zostały zniesione, pacjenci mieli masowo ruszyć do szpitali, ale niemal masowo z operacji rezygnują.
- Te liczby niestety rosną. Będziemy to analizować, dlaczego tak się dzieje. Będziemy wspierać szpitale, aby dociec, co dzieje się z tą grupą pacjentów, która po prostu nie stawia się na operacje - mówi Małgorzata Doros, rzeczniczka prasowa śląskiego NFZ.
Z danych Narodowego Funduszu Zdrowia wynika, że w pierwszym półroczu 2019 roku w województwach kujawsko-pomorskim, lubelskim, łódzkim i śląskim z operacji usunięcia zaćmy zrezygnował co piąty pacjent. Na Dolnym Śląsku, Podlasiu i na Warmii i Mazurach zrezygnował co czwarty.
- Nie jest tak, że ktoś zapomniał, czy nie wiedział. SMS-owo informujemy oczekujących na zabieg o zbliżającym się terminie - tłumaczy Andrzej Troszyński z NFZ.
SMS-y z Funduszu nie wystarczają, więc wiele szpitali po prostu do pacjentów dzwoni z przypomnieniem i z wyprzedzeniem. Bez rezultatu.
- Są pracownicy, którzy cały dzień dzwonią do pacjentów i ustalają kolejkę na dany dzień i rzeczywiście, jeżeli dziennie jest 30 pacjentów zapisanych, codziennie 10 pacjentów zmienia termin - informuje Ilona Pawlicka z Wojewódzkiego, małopolski konsultant do spraw okulistyki ze Szpitala Okulistycznego w Krakowie.
Wszyscy na tym tracimy
Nie do wszystkich jednak lekarze dzwonią tak jak w Krakowie. Często pacjenci rezygnują z zabiegów, a szpital nic o tym nie wie. Czeka anestezjolog, okulista, sala operacyjna. Wszystko na marne.
- Bardzo apeluję do państwa, do pacjentów, żebyście państwo nam dali jak najszybciej znać w tych szpitalach, gdzie jesteście zapisani, nie podając nawet powodów, że rezygnujecie z tego zabiegu, bo my wtedy możemy wezwać kolejnych. Wezwanie kolejnego pacjenta na dwa lub trzy dni przed zabiegiem jest bardzo trudne - mówi profesor Marta Misiuk-Hojło, dolnośląski konsultant do spraw okulistyki z Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego im. Jana Mikulicza-Radeckiego we Wrocławiu.
Problem dotyczy przede wszystkim starszych osób, często po osiemdziesiątym roku życia, które rezygnują z zabiegu, bo na przykład w wyznaczonym terminie nie są w stanie zapewnić sobie opieki rodziny. Niektórzy też nie są psychicznie przygotowani na zabieg. Myśleli, że do operacji zostało im jeszcze kilka lat, a tu SMS z zaproszeniem za miesiąc. Inni twierdzą, że już lepiej widzą. Tracimy na tym wszyscy.
- Zawsze będziemy mieli te potrzeby niezaspokojone i zmarnowanie środków na zarezerwowany blok operacyjny, bez jego wykorzystania, to jest strata pieniędzy, których być może jutro zabraknie na to, aby rozwiązać nasz inny problem zdrowotny - tłumaczy doktor Małgorzata Gałązka-Sobotka, dyrektor Instytutu Zarządzania w Ochronie Zdrowia Uczelni Łazarskiego.
W pierwszej połowie 2019 roku z zabiegu usunięcia zaćmy bez powiadomienia kogokolwiek zrezygnowało ponad dziesięć tysięcy osób.
Autor: Marek Nowicki / Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: tvn24