W sobotę przed stadionem Legii zgromadził się tłum kibiców. W tłumie zostały odpalone race, wiele osób było bez masek. To był nie tylko doping, to był także protest przeciwko obostrzeniom. Interwencja policji wyglądała inaczej niż w przypadku protestów Strajku Kobiet.
To mogły być powody do policyjnej interwencji. Były bijatyki, były zakazane race. Niektórzy kibice nie mieli maseczek. Interwencji policji jednak nie było.
- To nie jest już chodzenie za Babcią Kasią, tylko to jest 1500 kibiców Legii Warszawa i tutaj każde pryśnięcie gazem będzie się wiązało z tym, że mogą być dla policjantów przykre konsekwencje - skomentował Marcin Samsel, ekspert ds. bezpieczeństwa.
Kibice Legii zgromadzili się w sobotę przed warszawskim stadionem, gdzie przy zamkniętych z powodu pandemii trybunach odbywał się mecz Legii z Wartą Poznań. Do przyjścia na Łazienkowską 3 od kilku dni zachęcały plakaty rozmieszczone w różnych miejscach Warszawy.
W zgromadzeniu nie przeszkodziła policja. - W przypadku kibiców policjanci zdecydowali się na to, żeby obserwować, żeby nie wkraczać, i to jest całkowicie odmienna taktyka aniżeli ta, którą znamy z ostatnich miesięcy, stosowana wobec Strajku Kobiet - zauważa Mariusz Sokołowski, były policjant.
Siły i środki były. Była policja konna i przygotowane miotacze gazu. Policjanci byli jednak rozmieszczeni w sporej odległości. Ograniczyli się do nagrywania tłumu i odtwarzania ostrzeń z głośników: "Uwaga, mamy stan epidemii".
Inne miary dla innych protestów
Opozycja pyta zatem, skąd różnica między tym, jak policja traktuje zgromadzenie kibiców, a jak Strajk Kobiet.
- Kibice przyszli oglądać mecz, chcieli wejść na stadion. Kobiety protestują przeciwko temu rządowi. A wtedy, kiedy jest protest przeciwko rządowi, wtedy jest brutalizacja działań - ocenił poseł PO Michał Szczerba.
Kamery TVN24 zarejestrowały rzucane z tłumu w stronę policjantów race i butelki, a także przyśpiewki takie jak "zawsze i wszędzie policja j****a będzie". Zabrakło tego, co działo się przy okazji demonstracji Strajku Kobiet - policyjnych kordonów, wynoszenia uczestników i gazu, który użyto także w przypadku posłanki Barbary Nowackiej.
- Są miary do wszystkich protestów i są miary do protestów kobiet. Do protestów kobiet można używać gazu w oczy, pałki teleskopowej, zamykać w kotłach. Do innych protestów można zachowywać się w sposób cywilizowany - stwierdziła posłanka Inicjatywy Polska Barbara Nowacka.
- Nie mieliśmy do czynienia z blokowaniem i tamowaniem ruchu, a przypomnę, że na poprzednich zgromadzeniach to było głównym powodem do tego, aby takie zgromadzenie rozwiązać. W tej sytuacji kibice stali na poboczu, dopingowali swoją drużynę, nie było tu mowy o zamknięciu ulicy - oświadczył podkom. Rafał Retmaniak z Komendy Stołecznej Policji.
W tłumie stojącym na poboczu policja zatrzymała dwie poszukiwane osoby oraz jedną osobę z narkotykami. Jedenastu osobom policjanci wlepili mandat, a blisko pięćset wylegitymowali.
Do zgromadzenia kibiców odniósł się po meczu trener Legii. - Dziękujemy, bardzo nam miło, że taki doping był - powiedział Czesław Michniewicz.
Autor: Katarzyna Górniak / Źródło: Fakty TVN