Najpierw będzie praca przy przekopaniu Mierzei Wiślanej, a potem może więcej statków przypłynie do Elbląga. Jednak ci, którzy żyją z turystyki na Mierzei, pytają co z nimi dalej będzie. Już wkrótce ten teren ma się stać nieprzejezdny, by w końcu zostać wyspą. Decyzja "na górze" już zapadła, ale nie wszyscy "na dole" jej przyklaskują.
Mateusz Burczyk na Mierzei Wiślanej prowadzi dwa hotele. Niezbyt optymistycznie podchodzi do zapowiedzi serwowanych mu przez obecną władzę.
- Jak będzie przekop, to nie będzie turystów. Jak wiadomo, większość hotelarzy w Krynicy Morskiej zaciągnęła kredyty na swoje obiekty. Jak nie będzie turystów, to nie będzie z czego ich spłacać - nie ukrywa Mateusz Burczyk.
Do rozpoczęcia przekopu Mierzei Wiślanej, czyli flagowej inwestycji rządu Prawa i Sprawiedliwości, jest coraz bliżej. Właśnie poznaliśmy jej lokalizację. Nowa inwestycja rozpocznie się w miejscu nazywanym "Nowym Światem" i ma być gotowa w 2022 roku. W tym miejscu przekop ma najmniej ingerować w środowisko i być najłatwiejszy do wykonania.
"Zwrot z tej inwestycji nastąpi po 400 czy 500 latach"
Kanał ma liczyć ponad kilometr długości i wąski jęzor Mierzei przetnie na dwie części. Powstanie wyspa, do której - jak mówią mieszkańcy - dostęp będzie mocno utrudniony. Między innymi przez zwodzone mosty, które mogą tworzyć korki na jedynej drodze wzdłuż Mierzei. - Sytuacja się tu diametralnie zmieni. Na gorsze - mówi jedna z mieszkanek.
Zwolennicy przekopu mają swoje argumenty. Przy budowie, a później obsłudze śluz, pracę znajdzie prawie trzy tysiące osób. Dodatkowo, po zakończeniu inwestycji, do Elbląga, piątego polskiego portu morskiego, zaczną wpływać większe jednostki, co ma przełożyć się na większe zyski.
- Rybacy i wszyscy, którzy będą chcieli wpłynąć do portu, zaoszczędzą co najmniej 50 mil morskich, a to są realne koszty - przekonuje Dorota Arciszewska-Mielewczyk, posłanka PiS z Pomorza.
Jednak eksperci są zupełnie innego zdania. - Z punktu widzenia ekonomicznego to nie ma najmniejszego sensu. Proszę potraktować moje słowa serio. Zwrot z tej inwestycji nastąpi po 400 czy 500 latach - nie ukrywa prof. Włodzimierz Rydzkowski, ekonomista transportu z Uniwersytetu Gdańskiego.
Rosyjskie media biją na alarm
Od ponad dekady, ruch statków na Zalewie Wiślanym jest w ogromnym stopniu zależny od Rosjan. Budowa kanału ma to zakończyć. Nic więc dziwnego, że w tamtejszych mediach inwestycja PiS jest wyłącznie krytykowana.
"Ekolodzy i mieszkańcy protestują, ale nikt ich nie słucha", "Ta inwestycja to czysta polityka. Konsekwencje budowy są wielką niewiadomą" - to tylko niektóre cytaty z relacji rosyjskiej państwowej telewizji "Rossija 24".
Budowa kanału ma ruszyć jesienią przyszłego roku. Jej koszt to prawie 900 milionów złotych.
Autor: Maciej Cnota / Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: Fakty TVN