Wiele odchodzi na emeryturę, część wyjeżdża za granicę, a młode dziewczyny nie chcą być pielęgniarkami. To ciężka praca i w Polsce nisko płatna. Jeśli to się nie zmieni, to za chwilę okaże się, że ich już nie ma. W Łodzi z powodu braku pielęgniarek będą wkrótce zamykane oddziały szpitalne. A Łódź nie jest wyjątkiem.
Uniwersytecki Szpital Kliniczny nr 1 im. Norberta Barlickiego w Łodzi czeka trzęsienie ziemi. Jesienią dyrekcja będzie zmuszona zamknąć niektóre oddziały. Powód? Dramatyczny brak pielęgniarek. W październiku zabraknie co piątej.
- Niższy wiek emerytalny spowoduje, że z tego szpitala ubędzie nagle około 80 pielęgniarek - tłumaczy profesor Piotr Kuna, dyrektor Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego nr 1 w Łodzi.
Dyrekcja drży, a pacjenci zaczynają się martwić. Pani Daniela Gabinowska, pacjentka łódzkiego szpitala, zauważa, że "pielęgniarka czasami jest bardziej potrzebna niż lekarz".
Problem w całej Polsce
W szpitalu w Białymstoku już teraz brakuje osiemdziesięciu pielęgniarek: na blokach operacyjnych, na oddziałach anestezjologicznych, na oddziałach intensywnej terapii. Ogłaszane co chwila konkursy nie pomagają. - Moglibyśmy przyjąć do pracy około 50 osób - mówi Małgorzata Strankowska, zastępca dyrektora ds. pielęgniarstwa w Wojewódzkim Szpitalu Zespolonym w Białymstoku.
Na tysiąc mieszkańców przypada w Polsce średnio pięć pielęgniarek, a powinno - dziewięć. To fatalny wynik. O wiele gorszy niż w Czechach czy na Węgrzech. W szpitalu wojewódzkim w Szczecinie też brakuje pielęgniarek. - Te braki występują na oddziałach zachowawczych typu interna - komentuje Maria Smalec, naczelna pielęgniarka Wojewódzkiego Szpitala Zespolonego w Szczecinie.
20 tys. etatów
Z danych Naczelnej Izby Pielęgniarek i Położnych wynika, że szpitale w Polsce mogłyby natychmiastowo przyjąć do pracy ponad dwadzieścia tysięcy pielęgniarek. Chętnych jednak brakuje. Podstawowym powodem są niskie płace.
Średni wiek polskiej pielęgniarki to pięćdziesiąt lat. Jest źle, a będzie jeszcze gorzej. Bo z wielkiej grupy absolwentek wydziałów pielęgniarskich, które co roku opuszczają uczelnie, tylko połowa podejmuje pracę w zawodzie.
Zofia Małas, prezes Naczelnej Rady Pielęgniarek i Położnych, o absolwentach mówi, że "albo wyjeżdżają za granicę, albo szukają pracy w innych zawodach, gdzie można lepiej zarobić".
Naszych pielęgniarek nie mogą wspomóc koleżanki z Ukrainy, bo państwo polskie nie uznaje ich dyplomów.
Autor: Marek Nowicki / Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: Fakty TVN