Droga ekspresowa S3, którą przed wyborami samorządowymi oddawał do użytku premier Morawiecki, jest popękana i potrzebuje remontu. GDDKiA z remontem zwleka, bo pęknięcia wciąż się pojawiają, a o ich przyczynę oskarża działalność górniczą KGHM. Jednak uszkodzenia na jezdni pojawiły się już pięć miesięcy przed otwarciem.
Na drodze ekspresowej S3 nikt się już nie spieszy. Geodeta raz w miesiącu sprawdza, czy na jezdni pojawiają się kolejne pęknięcia. Kierowcy też muszą jeździć wolniej, bo to droga do remontu.
- To jest w jakiejś kwestii utrudnienie. Skoro nowo otwarta, to powinna być gotowa, i powinien być normalnie ruch, a nie spowolniony do 80 km/h - uważa Miłosz, kierowca.
Kierowcy mogą się czuć rozczarowani, bo przecież zielone światło na szybki i bezpieczny przejazd dostali od samego premiera.
Mateusz Morawiecki osobiście otwierał jeden z odcinków S3 15 września 2018 roku. Wtedy, na miesiąc przed wyborami samorządowymi, ani szef rządu, ani minister infrastruktury, nie wspomnieli, że nowa nawierzchnia już jest uszkodzona.
- Kolejny odcinek drogi bezpiecznej, drogi przewidywalnej, drogi, jaką chcą poruszać się Polacy - zachwalał minister infrastruktury Andrzej Adamczyk.
Pęknięcia od początku
Na S3 utrudnienia dotyczą przede wszystkim jednego, półkilometrowego fragmentu. To miejsce między Legnicą a Zieloną Górą, gdzie na wszystkich pasach, i to w obu kierunkach, pięć miesięcy przed otwarciem droga zaczęła osiadać i pękać. Na kompleksowy remont urzędnicy się jednak nie zdecydowali.
- Było to (remont - przyp. red.) nieuzasadnione z każdego względu, choćby z tego względu, że te osiadania występowały w dalszym ciągu - tłumaczy Marek Langer, dyrektor lubuskiego oddziału GDDKiA.
Obecnie, o uszkodzonej drodze przypominają kierowcom znaki drogowe - ograniczenia prędkości i te, które wskazują, kto za zniszczenie ekspresówki może być odpowiedzialny. To znak ostrzeżeń o szkodach górniczych.
Zapłaci KGHM?
KGHM twierdzi, że w miejscu, gdzie doszło do powstania garbów na S3, żadnych szkód górniczych nie stwierdzono.
- Teraz prowadzimy również stały monitoring, tych tzw. szkół górniczych, no i nadal nie mamy takiej informacji, żeby tam mogły występować takie działania, które wpływałyby na tę deformację drogi - twierdzi Lidia Marcinkowska-Bartkowiak, rzeczniczka KGHM Polska Miedź S.A.
Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad nie wie jeszcze dokładnie, ile będzie kosztowała naprawa S3 i kto za tę naprawę zapłaci.
- Na pewno KGHM musi w jakiś sposób uczestniczyć w naprawie akurat tego fragmentu - uważa Marek Langer.
Porozumienie w tej sprawie na pewno nie umknie uwadze kierowców. Decyzja o remoncie pęknięć oznaczać będzie zmianę organizacji ruchu na S3 i kolejne ograniczenia. Być może we wrześniu będzie drugie otwarcie szosy - dokładnie rok po pierwszym.
Autor: Robert Jałocha / Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: tvn24