Rządzący chcą ustawowo narzucić kolejność kanałów w telewizorach. Do Sejmu trafił projekt, zgodnie z którym pierwszych pięć pozycji zajmą kanały TVP, a kolejność następnych 30 kanałów ustali KRRiT. - Władza chce zaprogramować telewizory i piloty - ocenia Jan Dworak, były przewodniczący Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji. Danuta Waniek, też była przewodnicząca KRRiT, ocenia przepisy za niezgodne z konstytucją.
Ustawa o prawie komunikacji elektronicznej tylko pozornie miała dotyczyć komunikacji w zarządzaniu kryzysowym i mało kto miał się nią zainteresować, ale niespodziewanie znalazły się w niej przepisy, które mogą utrudnić Polakom dostęp do ulubionych mediów.
- Szkoda przecież, żeby obywatele nie mogli skorzystać z takich kanałów jak TVP Kultura, TVP Sport i tak dalej - tłumaczył rzecznik prasowy rządu Piotr Müller.
Rzekomy pluralizm w ustach władzy to tylko pretekst - tak oceniają to eksperci. - Władza chce zaprogramować telewizory i piloty - mówi Jan Dworak, były przewodniczący Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji. - Łatwiej będzie sięgnąć do tej telewizji publicznej niż do innych nadawców - dodaje.
Ustawa, która trafiła właśnie do Sejmu, zakłada, że pierwszych pięć programów w każdym telewizorze zajmą kanały telewizji państwowej: TVP1, TVP2, TVP3, TVP Info i TVP Kultura. O kolejnych trzydziestu kanałach bez żadnego trybu zdecyduje Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji, której skład wybierają politycy.
O komentarz do rządowego projektu, nazywanego ustawą pilotową, poprosiliśmy też innych byłych członków Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji. Ich opinia jest więcej niż miażdżąca.
- Ta ustawa uderza w kwestie związane z wolnością słowa - ocenia Juliusz Braun, były przewodniczący Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji.
- To jest próba wymuszenia zwiększenia siły rażenia TVP w stosunku do innych nadawców - twierdzi Krzysztof Luft, były przewodniczący Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji.
- To jest preferencja zapewniana, ustawowo, wbrew intencjom konstytucji - dodaje Danuta Waniek, była przewodnicząca Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji.
Kolejne miliony dla telewizji publicznej
Dzięki decyzji władzy kanały TVP zajmą w telewizorach czołowe pozycje i to od władzy będzie zależeć, gdzie i czy w ogóle pozostałe kanały będą przez wszystkich odbierane.
Danuta Waniek, była przewodnicząca Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji, zastanawia się, czy ustawa forsowana przez rządzących nie jest "próbą koncentracji przekazu politycznego". Władza jednak twierdzi, że chodzi o promocję kanałów, które rzekomo realizują misję publiczną.
- Telewizja publiczna jest narzędziem polityki Prawa i Sprawiedliwości i można zobaczyć tam materiały, które tylko chwalą politykę rządu - ocenia Jan Dworak, były przewodniczący Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji.
Ostatnio władza dorzuciła telewizji publicznej 700 milionów złotych. TVP jako jedyna telewizja jest zwolniona z nadawania w wyższym standardzie emisji. Zdaniem byłych członków KRRiT to nie przypadek, że wszystko to dzieje się niespełna rok przed wyborami.
- Cały ten manewr ma za zadanie zwiększenie siły rażenia wpływu propagandy TVP - uważa Krzysztof Luft, były przewodniczący Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji.
W ostatnim czasie władza chciała nakładać na media specjalny podatek od reklam. Miesiącami nie przedłużała koncesji kanałom TVN-u, a ustawą lex TVN chciała uniemożliwić nam nadawanie - przeciwko czemu Polacy protestowali na ulicach.
- Pogłębiając jakiekolwiek wykluczenie, w tym także wykluczenie medialne, zawsze działamy przeciwko obywatelom, a nigdy na rzecz obywateli - zwraca uwagę dr Krzysztof Grzegorzewski, medioznawca z Uniwersytetu Łódzkiego.
Autor: Michał Tracz / Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: tvn24