Urzędy na Pomorzu Zachodnim mają zbierać informacje o polskich obywatelach innych narodowości. Kontekst jest niejasny, ale wiadomo, że chodzi o bezpieczeństwo i zarządzanie kryzysowe. Platforma bije na alarm, że każdy obcy narodowo staje się w oczach władz podejrzany o terroryzm. Z kolei poseł PiS Jacek Sasin komentuje, że terror często jest dziełem osób, które nie są rdzennymi Europejczykami.
Wojewoda zachodniopomorski - jak mówią urzędnicy - na polecenie ministra obrony narodowej skierował pismo do wójtów burmistrzów i prezydentów miast. A w nim, powołując się na ustawę o zarządzaniu kryzysowym, prosi o informacje o osobach innych narodowości posiadających obywatelstwo polskie oraz posiadających inne obywatelstwo i zezwolenie na pobyt na terytorium Polski.
Kontekst pisma jest dość niejasny, a sam wojewoda zachodniopomorski Krzysztof Kozłowski sprawy nie komentuje. - Bardzo uprzejmie proszę o kontakt z Ministerstwem Obrony Narodowej - mówi.
PO chce wyjaśnień
Przeciwko takiemu działaniu wojewody protestuje poseł Platformy Obywatelskiej ze Szczecina Sławomir Nitras. Polityk domaga się wyjaśnień od szefowej rządu. Zdaniem Nitrasa takie działania "czynią przyzwolenie takiemu prostemu sklejeniu zagrożenie - obcy". - Nie patrzą na to, czy ktokolwiek złamał prawo. Przecież większość z nich nigdy nie złamała prawa. Przypomnę, że prawie pół miliona Polaków deklaruje inną narodowość niż polska - dodaje Sławomir Nitras.
Na krytykę odpowiada wiceminister obrony narodowej Michał Dworczyk. - Zgodnie z ustawą o zarządzaniu kryzysowym - wydział bezpieczeństwa i zarządzania kryzysowego (działający w urzędzie wojewódzkim - przyp.red.) może gromadzić i przetwarzać dane potrzebne do oceny, monitorowania i prognozowania zagrożeń na terenie województwa - tłumaczy i dodaje, że "to, że państwo ma obowiązek posiadania wiedzy na temat obcokrajowców, którzy funkcjonują u nas w kraju jest czymś oczywistym".
Nie do końca "u siebie"? Jednak to, co tak "oczywiste" dla wiceministra, jest mniej jasne dla przewodniczącej Związku Karaimów w Polsce. - Dane dotyczące mniejszości narodowych w Polsce, bo rozumiem, że o to panu wojewodzie chodzi, pozyskuje się poprzez spis powszechny i to jest jedyna metoda - mówi przewodnicząca związku Mariola Abkowicz, pracująca również w Komisji Wspólnej Rządu i Mniejszości Narodowych i Etnicznych. Przedstawicielka komisji wspólnej rządu i mniejszości narodowych miesiąc temu spotkała się z prezydentem. Wtedy Andrzej Duda jasno stwierdził: "jesteście tutaj u siebie". Przewodnicząca związku dodaje, że w Polsce grupy - z punktu widzenia państwa niebezpieczne - nie mają wyróżniającej się narodowości. - Nie odróżniamy się, jako przedstawiciele mniejszości zamieszkujących w Polsce, absolutnie żadną działalnością inną niż pozostali obywatele tego kraju. Więc nie rozumiem jaki jest powód, że takie dane mają być gromadzone - tłumaczy Mariola Abkowicz.
PiS pomysł chwali
Politycy PiS z zarzutami opozycji się nie zgadzają, wręcz przeciwnie. Działania wojewody uważają za słuszne. - Zbieranie informacji nie jest żadnym wytykaniem. Nie ma też co uciekać od takiego stwierdzenia, że często niebezpieczeństwo, które wiąże się z terrorem w Europie, jest dziełem osób, które przybyły do Europy, nie są rdzennymi Europejczykami - mówi poseł Prawa i Sprawiedliwości Jacek Sasin. - Nie chodzi tu o nasze bezpieczeństwo. Tu chodzi wzbudzenie w nas strachu, niepokoju, które PiS sobie potem zdyskontuje - ocenia jednak Sławomir Nitras z PO.
Na razie nie ma informacji, czy zalecenie ministra dotyczyło też innych województw.
Autor: Arleta Zalewska / Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: Fakty TVN