Sytuacja na Ukrainie jest coraz bardziej napięta. Na wschodzie kraju są rosyjskie grupy dywersyjne. Gotowe do prowokacji. A przy granicy - gotowa do ataku - nawet stutysięczna armia. Jak wygląda życie na pierwszej linii frontu?
Jak mówią ukraińscy wojskowi - separatyści dostają cały czas wsparcie ze strony rosyjskich służb specjalnych. Według wojskowych źródeł wywiadowczych szczególnie dużo rosyjskiego Specnazu pojawiło się właśnie teraz. Przygotowują zbrojne prowokacje i dywersję, by Rosja miała pretekst do uderzenia na Ukrainę. - Sytuacja jest ciężka. Dostaliśmy informację, że na różnych odcinkach frontu działają snajperzy wroga. Na szczęście dzisiaj pogoda nam sprzyja - opowiada Sierhij, pseudonim "Odessa", z 503. batalionu piechoty morskiej Ukrainy.
Separatyści strzelają często. Nie ma dnia bez ognia z broni maszynowej i spadających z nieba pocisków moździerzowych. - Zakryliśmy strzelnicę, żeby nie było nas widać, ale mogą w nas trafić - mówi Ołeksij Godzenko z 503. batalionu piechoty morskiej Ukrainy. Kilka dni temu w sąsiedniej jednostce rosyjski snajper zabił ukraińskiego żołnierza – namierzył skąd prowadzi ogień i strzelił w otwór strzelniczy. - Mamy dla nich środek uspokajający, jeśli separatyści źle się zachowują. Kaliber 12,7. Działa znakomicie - dodaje jeden z żołnierzy.
Wielkokalibrowy karabin maszynowy - jeszcze radzieckiej produkcji - jest zawsze gotowy do otwarcia ognia. Ukraińscy żołnierze niezbyt wysoko oceniają armię dwóch separatystycznych republik. - Tak zwana armia tych republik bananowych składa się z szeregowych żołnierzy, miejscowych i Rosjan, którzy stanowią kadrę oficerską - tłumaczy Ołeksij Godzenko.
Pełna gotowość bojowa
Bronić Ukrainy przyjeżdżają ci, którzy jeszcze niedawno pracowali w Polsce. Tuż za linią ukraińskich okopów zaczyna się wioska. Żyje tam 850 mieszkańców. W domach najbliżej linii frontu okna i dachy są posiekane kulami i odłamkami.
Budynek wiejskiej administracji został trafiony pociskiem dużego kalibru. Na wschodzie Ukrainy ślady walk widać na każdym kroku. Ukraińcy obawiają się, że wojna w każdej chwili może wybuchnąć z nową siłą.
Rosja od listopada koncentruje swoje wojska przy granicy z Ukrainą. Ukraiński wywiad ocenia, że to co najmniej 100 tysięcy żołnierzy.
- Jeśli chodzi o jednostki pierwszego rzutu, skoncentrowane przy naszej granicy, to - po otrzymaniu rozkazu - mogą rozpocząć walki w ciągu dwóch dni - mówi gen. Dymitr Krasylnikow, dowódca grupy taktyczno-operacyjnej "Północ".
Ukraińscy wojskowi sami cały czas powtarzają, że są w najwyższej gotowości bojowej bez względu na najnowsze rosyjskie groźby.
Autor: Andrzej Zaucha / Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: Ministerstwo Obrony Federacji Rosyjskiej