W sklepach, sklepikach i na bazarkach mówi się o tym od dawna - teraz sprawą zajął się Parlament Europejski. Chodzi o to, by proszki, detergenty, płyny i pasty tej samej marki, produkowane przez te same koncerny, były tak samo dobre. Na przykład w Polsce i Niemczech.
Niby te same produkty, takie samo opakowanie i nazwa, a jednak według sprzedawców i klientów sklepów to zupełnie coś innego. Chodzi na przykład o proszki do prania tej samej marki - zdaniem klientów, te na Zachodzie lepiej piorą.
Dlatego sklepy sprowadzające produkty konsumenckie z zagranicy wciąż cieszą się powodzeniem. Wiele osób przypuszcza, że to, co wyprodukowano na rynek zachodni, jest lepsze - teraz Parlament Europejski szuka na to dowodów.
W tym momencie dla Unii Europejskiej najważniejsze zadanie to rozwiązanie wątpliwości, czy "niemiecki proszek" to tylko miejska legenda czy prawda. Takie zadanie dostało unijne centrum badawcze pod Brukselą. Tam od miesięcy eksperci testują produkty z szesnastu unijnych rynków. Wyniki ich badań mamy poznać pod koniec roku.
Różne rzeczy
Na razie Parlament Europejski przyjął rezolucję w tej sprawie, bo nie tylko polscy klienci byli przekonani, że coś, co nazywa się i wygląda tak samo, nie jest tym samym.
- Na przykład, gdy kupujemy czekoladę w krajach Europy Zachodniej i Wschodniej, to na Zachodzie jest w niej więcej orzechów niż w tej samej czekoladzie sprzedawanej w Bułgarii - mówi eurodeputowana z Bułgarii Eva Maydell.
Początkowo można było nawet zrozumieć działania koncernów, które próbowały zdobyć chłonne rynki tej części Europy.
- Chciano te towary sprzedawać w krajach Europy Środkowo-Wschodniej, w krajach biedniejszych, trochę po niższych cenach. W związku z tym dokonywano pewnej manipulacji kosztów - mówi eurodeputowany PSL Czesław Siekierski.
"Rasizm gospodarczy"
Firmy często twierdziły, że skład to wynik upodobań konsumenckich. Gust to jedno, jakość - drugie. Wielu pyta, dlaczego za coś potencjalnie gorszego często płacimy więcej. - To jest rasizm gospodarczy, bo różne narodowości dostają różne produkty od tych samych producentów - uważa Joanna Wosińska z Fundacji Pro-Test.
Nie tylko porównując proszki czy czekoladę widać, że produkt tylko teoretycznie jest taki sam - na przykład popularne ciasteczka maślane we Francji rzeczywiście są maślane, w Polsce są maślane tylko z nazwy, bo głównie zawierają olej palmowy.
- My nie chcemy zmuszać producentów do tego, żeby wszędzie sprzedawali to samo. Mają swobodę, wolną wolę, ale nie możemy oszukiwać konsumentów - twierdzi eurodeputowana PO Róża Thun.
Jeżeli coś jest inne, to konsument ma prawo wiedzieć, że jest inne, a nie jedynie to podejrzewać. Albo jest wspólny, jeden rynek, albo dwa światy.
Autor: Paweł Płuska / Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: tvn24