Metamorfozy w ośrodku dla kobiet, które uciekły z własnych domów. Styliści, wizażyści i kosmetyczki, poprawiają urodę i dodają sił. Udział w projekcie pomaga kobietom na nowo uwierzyć w siebie i jest doskonałym uzupełnieniem terapii.
Gdyby nie plakat na drzwiach z wielkim napisem "przemoc" - można byłoby pomyśleć, że to salon jak w każdym domu. Typowe babskie spotkanie, plotki, herbata, wspólne farbowanie włosów. A opowiadać rzeczywiście jest o czym.
Piekło w domu
22-letnia Marta uciekła z domu z 17-miesięcznym Fabianem na ręku po tym, jak ojciec chłopca ją pobił - po raz kolejny. Bała się, że prędzej, czy później, ale dopadnie też synka.
- Zaczął bardzo dużo pić. Odsunął się od nas, zaszył się z kolegami. A my po prostu byliśmy taką "drugą opcją" - mówi Marta Wróblewska.
Dla Arlety Skoniecznej jedyną opcją, gdy miała 17-lat i po raz pierwszy zaszła w ciążę, był dom dziecka. Tam znalazła schronienie przed rodzicami alkoholikami. Teraz ma 25 lat, właśnie urodziła trzecie dziecko i czeka na przydział mieszkania socjalnego.
- Może ta metamorfoza jakoś da mi taką odwagę w sobie i coś we mnie przełamie, żeby może zacząć w końcu podejmować poważne, rozważne decyzje - mówi Skonieczna.
Zmiana fryzury, potem życia
Metamorfozy to akcja, która ma pomóc ofiarom przemocy w rodzinie - wyjść z potrzasku, wyprostować ścieżki i zacząć na nowo. Wymyślił ją Michał Bielecki, założyciel fundacji Kwiat Lotosu.
- To jest taki kop w górę. Podczas poprzedniej edycji była taka fajna pani, którą jak pomalowaliśmy, to ona stanęła i powiedziała: No! gdyby mnie teraz ten mój zobaczył! - wspomina Michał.
Po tej przemianie niejeden z tych panów swojej partnerki by nie rozpoznał. Poturbowane przez los kobiety patrząc w lustro mają szansę zobaczyć, jak niewiele trzeba pokolorować, by uzbroić się do walki o nowe życie.
Pomoc na warstwy
Fryzjerki, wizażystki, stylistki, pracują nad tym, co widać, by wydobyć piękno - ale także by dać odwagę do pracy nad tym, co niewidoczne. Przy wsparciu psychologa.
- One się niczym absolutnie nie różnią od przeciętnej kobiety. Im to trzeba pokazać, żeby troszeczkę nabrały wiary w siebie - mówi Marta Kucińska z fundacji Kwiat Lotosu.
Pierwszy krok do zmiany - pokonać strach. By, jak mówi Iwona Karaś ze Specjalistycznego Ośrodka Wsparcia dla Ofiar przemocy w Rodzinie w Łodzi, móc "chodzić z podniesioną głową do góry i mieć oczekiwania, umieć je nazywać".
Autor: Marzanna Zielińska / Źródło: Fakty TVN