Ekspresowe tempo procedowania i burzliwe obrady. Projekt PiS na komisji jest przepychany przy sprzeciwie ekspertów, opozycji i wbrew apelom szefa Państwowej Komisji Wyborczej. Opozycja ostrzega, że projekt działa na niekorzyść małych partii i lokalnych, niezrzeszonych polityków.
Nadzwyczajna komisja zmieniająca ordynację do samorządów przyspieszyła. Posłowie mają tylko minutę, by zabrać głos w debacie. - Wy chcecie wprowadzić na chybcika prawo, które ma wam służyć w celach wyborczych i to jest skandaliczne - ocenił Marcin Kierwiński z PO.
Ułatwić wybory PiS-owi ma - według opozycji i PKW - zmiana komisarzy wyborczych. Po zmianach już nie 51 sędziów, ale 396 prawników będzie nadzorowało proces wyborczy.
- Trzeba uczciwie powiedzieć wyborcom: nie widzimy potrzeby, żeby utrzymywać system sędziowski, będzie teraz system partyjno-rządowy, rządowo-partyjny - stwierdził Wojciech Hermeliński, przewodniczący Państwowej Komisji Wyborczej. - Nie chcę powiedzieć, że będzie to powrót do roku 1989, kiedy Rada Państwa powoływała 21-osobową Państwową Komisję Wyborczą, składającą się z polityków. Teraz polityków nie będzie, ale osoby z namaszczenia politycznego, więc troszkę na to samo wyjdzie - dodał.
PKW ma wybierać, nie sprawdzać
PiS stanowczo zaprzecza. Politycy partii rządzącej podkreślają, że nowi komisarze będą musieli być apolityczni.
- Jest pewna fikcja, na której zbudowany jest obecny system obsługi wyborów, składający się z dwóch elementów: po pierwsze, że są osoby całkowicie przezroczyste, bez poglądów, obiektywne, idealne, tacy aniołowie i po drugie, że są to akurat sędziowie - stwierdził Marcin Horała z PiS.
Dotąd PKW dostawała listę chętnych sędziów i dokładnie ich sprawdzała. Teraz nie wiadomo, jak to będzie wyglądało - kto się zgłosi i jak go sprawdzić. Dlatego szef PKW nie przyjmuje argumentów, że niedoświadczeni kandydaci na komisarzy będą politycznie neutralni.
- Będą to osoby, które będą w jakiś sposób mogły podlegać różnego rodzaju naciskom czy sugestiom ze strony organizacji partyjnych. Tym bardziej, że nie mają takich przymiotów jakie mają sędziowie, czyli apolityczności i niezawisłości - przekonywał Hermeliński.
Pole do nadużyć?
Komisarze będą wytyczać nowe okręgi wyborcze. I jeśli się ugną, mogą wytyczyć okręgi korzystne dla PiS, co "jest możliwe" również zdaniem Beaty Tokaj - szefowej Krajowego Biura Wyborczego.
- Obecnie robią to Rady Gmin, czyli radni, którzy sami w tych okręgach startują. Więc to teraz mamy stuprocentową gwarancję stronniczości - odpiera zarzuty Horała.
Poseł Nowoczesnej Marek Sowa zaprezentował symulację, jakby to wyglądało na przykład w województwie kujawsko-pomorskim. - Przegrali w okręgu toruńskim 5:1. Zmieniają okręgi na dwa po trzy mandaty i już przegrają, przy tych samych wynikach, 4:2 - mówił poseł Sowa. - Jeżeli okręg jest większy, to ewidentnie pracuje to na rzecz dużej listy - dodaje Marek Wójcik ze Związku Miast Polskich.
Będzie chaos?
PiS zapewnia, że PKW zostanie zmieniona dopiero po wyborach, ale rewolucję czeka Krajowe Biuro Wyborcze, które obsadzone zostanie na nowo tuż przed wyborami. A kandydatów do KBW zgłaszają Prezydent, Sejm i Senat - zdominowane przez PiS. - Nadzór nad wyborami będą prowadzili działacze PiS, tak żeby wszystko się zgadzało - ocenia Mariusz Witczak z PO.
Zupełnie nowa komisja wyborcza powołana na kilka miesięcy przed wyborami oznacza chaos, bo zabraknie czasu na przeszkolenia.
- Celowo chcą doprowadzić do takiego bałaganu, by można było powiedzieć, że wybory są nieważne, że był z nimi jakiś kłopot - stwierdził Michał Kamiński z Koła Europejskich Demokratów.
Chaos tym bardziej jest możliwy, że mają być wymieniani urzędnicy odpowiedzialni za wybory w każdej gminie.
Autor: Katarzyna Kolenda-Zaleska / Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: Fakty TVN