Siewierodonieck jest aktualnie rosyjskim celem numer jeden bitwy o Donbas. Zaciska się pętla wokół ostrzeliwanego miasta. Ukraińskim siłom nie brakuje odwagi i chęci do walki, ale do tego potrzeba broni, której zaczyna brakować.
Na ulicach Siewierodoniecka widać ślady ostrzału artyleryjskiego. Na obrzeżach miasta, które przed wojną liczyło 100 tysięcy mieszkańców, dzisiaj toczą się ciężkie walki.
- Rosyjska armia rzuciła ogromne ilości sprzętu i ludzi, by zdobyć obwód ługański. Zgromadzili co najmniej 25 batalionowych grup taktycznych, do 500 ludzi każda - informuje Serhij Hajdaj, szef administracji wojskowo-cywilnej obwodu ługańskiego.
W ostatnim kontrolowanym przez Ukraińców mieście obwodu ługańskiego rosyjskie grupy uderzeniowe zajęły już Hotel Mir i dworzec autobusowy. Ciężkie walki toczą się o trasę prowadzącą do Bachmutu, jedyną drogę zaopatrzenia. Rosjanie próbują okrążyć ukraińskie zgrupowanie i cały czas posuwają się do przodu.
- Sytuacja na froncie jest dla nas fatalna. Wróg odrzuca nas dalekosiężną artylerią: pierwszą linię i tył. Nie mamy czym się przeciwstawić oprócz męstwa ukraińskich żołnierzy - mówi Ołeksij Arestowicz, doradca prezydenta Ukrainy.
- To, co pozwalało nam odrzucać przeciwnika, to duch bojowy. Bój trwa do momentu, w którym ktoś nie zacznie uciekać. Gdy oddział walczy do końca, trzyma się, to nawet jeśli przeciwnicy mają przewagę, w którymś momencie rzucają się do ucieczki. Wystarczy, że jeden wóz bojowy zawraca i jest koniec - podkreśla odznaczony tytułem "Bohatera Ukrainy" podpułkownik Jewhen Szamataliuk.
Apel o systemy rakietowe i broń
Zachód już wspiera Ukrainę dostawami amerykańskich haubic kalibru 155 milimetrów - o wiele bardziej precyzyjnych i strzelających dalej niż rosyjskie. Wśród Rosjan sieją panikę też amerykańskie drony kamikadze. Jednak Ukraina błaga o rakietowe systemy artyleryjskie strzelające na odległość nawet kilkuset kilometrów.
- Dosłownie walczymy o to, żebyśmy dostali broń, która jest nam konieczna, żeby zmienić charakter walk i móc posuwać się szybciej i bardziej zdecydowanie przeganiać okupantów z naszej ziemi - mówi prezydent Wołodymyr Zełenski.
Z nieoficjalnych informacji wynika, że kraje zachodnie podjęły decyzję i systemy rakietowe wreszcie trafią do ukraińskich żołnierzy.
Rosjanie cały czas intensywnie ostrzeliwują ukraińskie miasta, nawet te położone daleko od linii frontu. Pociski znów spadły na Charków. W jednym z ostrzałów zginęło 7 osób, kilkanaście zostało rannych.
- Wróg znów podstępnie ostrzeliwuje i terroryzuje ludność cywilną. Wzywam was, żeby bez absolutnej konieczności nie wychodzić na zewnątrz, a w czasie ostrzałów schodzić do schronów. Nie wracajcie na razie do miasta - apeluje do mieszkańców Charkowa Ołeh Siniegubow, szef administracji wojskowo-cywilnej obwodu charkowskiego.
Autor: Andrzej Zaucha / Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: tvn24