- Te tabletki mają działanie wczesnoporonne - mówił minister zdrowia Konstanty Radziwiłł o pigułkach "dzień po". Lekarze łapią się za głowę i ministra za słowa. Tłumaczą, że tabletka, o której mówił szef resortu zdrowia, nie wywołuje poronienia, tylko opóźnia owulację i nie dopuszcza do zapłodnienia.
- Nie ma żadnej wątpliwości, że te tabletki ("dzień po" - przyp. red.) mają działanie wczesnoporonne - oświadczył we wtorek minister zdrowia Konstanty Radziwiłł. - To jest kłamstwo, po prostu kłamstwo i to świadome kłamstwo - oburza się ginekolog prof. Romuald Dębski ze Szpitala Bielańskiego w Warszawie.
- Są to leki należące do gestagenów i one ciąży, która rozwija się w macicy, absolutnie nie przerywają - tłumaczy dr Wojomir Ziętkowiak, ginekolog z kliniki Ivita w Poznaniu. - Ten, kto nie zna biologii, wypowiada się nieprecyzyjnie i po prostu opowiada bzdury - dodaje dr Zbigniew Liber, ginekolog z kliniki Kobamed w Niepołomicach.
Minister Radziwiłł biologię na pewno zna - z wykształcenia jest lekarzem. Ale kontrowersyjną opinię o tabletkach "dzień po" powtórzył.
- Jedną z takich informacji, które powinna pacjentka uzyskać od lekarza, jest to, że jest to tabletka wczesnoporonna. To ma dla niektórych osób znaczenie, moim zdaniem, bardzo istotne. Ta sprawa ma również aspekt moralny - ciągnął we wtorkowej wypowiedzi.
Jak działa tabletka "dzień po"?
Można ją zastosować nawet do pięciu dni po stosunku - tyle bowiem mogą przeżyć w ciele kobiety plemniki. Jednak najbardziej skuteczna jest zażyta w pierwszej dobie po współżyciu. Tabletka nie dopuszcza do zapłodnienia - opóźnia jajeczkowanie właśnie o pięć dni. Dzięki temu plemniki nie mają szansy spotkać się z komórką jajową kobiety.
W przypadku, gdy jajeczkowanie miało miejsce wcześniej niż stosunek, jest bardzo prawdopodobne, że do zapłodnienia dojdzie. W takiej sytuacji tabletka nie zadziała - i nie będzie miała wpływu na ciążę.
Powrót do "normalności"
Tabletki "dzień po" bez recepty były dostępne ponad rok - dla osób, które ukończyły 15. rok życia. Obecnie, decyzją rządu - wrócił obowiązek posiadania recepty. Zmianę tego prawa minister nazwał "powrotem do normalności". W lutym stwierdził, że istnieje ryzyko, że z takich tabletek będą korzystać "często, żeby nie powiedzieć: co dzień" osoby niepełnoletnie.
Tymczasem z badań wynika, że tabletki "dzień po" kupują głównie osoby w wieku 25-34 lata (45 procent). Niepełnoletni nabywcy stanowią zaledwie dwa procent kupujących.
Autor: Magda Łucyan / Źródło: Fakty TVN