Tysiące osób uczciło w Sztokholmie pamięć ofiar piątkowego zamachu terrorystycznego. Wśród czterech osób zabitych przez kierowcę ciężarówki są dwaj Szwedzi, Belg i Brytyjczyk.
39-letni Uzbek, który został zatrzymany jako prawdopodobny sprawca zamachu, sympatyzował z Państwem Islamskim. Trzy lata temu ubiegał się w Szwecji o prawo stałego pobytu. Otrzymał odmowną decyzję, miał być deportowany i w związku z tym był poszukiwany przez policję. W niedzielę zatrzymano drugą podejrzaną osobę.
- Przesłuchujemy wiele osób i robimy wszystko to, co niezbędne. To oznacza, że będziemy nadal kontrolować różne miejsca i pojazdy, przepytywać świadków, by wszystko wyjaśnić - oświadczył rzecznik policji Kjell Lindgren.
Nietrafiona promocja
W centrum Sztokholmu tysiące osób zebrały się, by uczcić pamięć ofiar i sprzeciwić się terroryzmowi. Ulica Drottninggatan, na której doszło do zamachu, znów wypełniła się ludźmi.
Otwarty miał zostać również dom towarowy, w który wbiła się ciężarówka. Stali klienci sklepu dostali taką oto wiadomość: "rozpoczynamy wyprzedaż towarów uszkodzonych w wyniku zadymienia. Za połowę ceny oferujemy akcesoria sportowe, buty oraz kosmetyki".
- To okropne, że chcą zarabiać pieniądze na ataku. Tak nie można. Okropne - mówi jedna ze Szwedek. - Wielkie oburzenie, bardzo. To nie jest czas i miejsce, żeby to robić - mówi z kolei Polka mieszkająca w Szwecji.
W związku z falą krytyki, jaka przetoczyła się przez szwedzkie media i portale społecznościowe, właściciele domu towarowego zrezygnowali z promocji i zdecydowali, że sklep zostanie otwarty dopiero w poniedziałek.
Autor: Wojciech Bojanowski / Źródło: Fakty TVN