Prezes chory, ale prezydent zasłuchany. - Komisja Europejska nie jest superrządem, a Parlament Europejski nie jest superparlamentem - mówił w Sejmie minister spraw zagranicznych i Unii dał jasny sygnał, że Polska nie zrobi ani kroku wstecz.
Minister Spraw Zagranicznych pewnie żałuje, że fotel prezesa w czasie jego wystąpienia był pusty, bo notowania szefa dyplomacji u Jarosława Kaczyńskiego pewnie by wzrosły. - Komisja Europejska nie jest superrządem, a PE nie jest superparlamentem uprawnionym do i instruowania rządów i parlamentów narodowych - mówił z sejmowej mównicy Jacek Czaputowicz. - Nie godzimy się na pomysły powiązania dostępu do unijnych funduszy z oceną przestrzegania praworządności - dodał szef MSZ.
Ani wcześniej, ani później szef MSZ nie wzbudził takich emocji w ławach, w których zasiadają członkowie parlamentu wybrani z list PiS.
- Wy wstajecie z kolan w taki sposób, że wszystko wywróciliście. I sami się przewróciliście. Już nie chcę mówić na co - ocenił w trakcie debaty po wystąpieniu Czaputowicza Grzegorz Schetyna, lider PO.
Stan gry
Kwestia polsko-unijnego konfliktu musiała być wyeksponowana w expose Czaputowicza, bo to punkt zapalny. Jeszcze większy - po unijnej krytyce polskiej tak zwanej "białej księgi", czyli dokumentu, w którym rząd próbował - nieskutecznie - uzasadniać swoje zmiany w sądownictwie.
Stan gry z Unią obecnie nie daje rządowi żadnej pewności wygranej w tym sporze. Tak to wygląda w szczegółach: Unia, to cały czas 28 państw. Wielka Brytania dalej jest jej pełnoprawnym członkiem. By procedura ochrony praworządności przyspieszyła - i weszła w bardzo niebezpieczną dla Polski fazę - potrzebne są głosy 22 krajów.
Wsparcie dla polskiego rządu, zadeklarowały oficjalnie tylko Węgry, Litwa, Łotwa i Estonia. Brakuje poparcia co najmniej dwóch krajów, by rząd mógł przyjąć, że kolejnych kroków nie będzie. A innych sojuszników na razie nie widać.
Pozycja ministra
Dla wszystkich - zwłaszcza dla polityków PiS - jasne jest, że granice samodzielności ministra spraw zagranicznych wyznacza prezes PiS. I akurat w tym stwierdzeniu nie ma cienia przesady.
Zresztą już na początku swojego urzędowania Jacek Czaputowicz usłyszał od Jarosława Kaczyńskiego, że jego kandydatura jest "pewnym eksperymentem". A po takim postawieniu wszyscy partnerzy Polski wiedzą, że minister od polityki zagranicznej ma bardzo ograniczony wpływ na politykę zagraniczną.
Emocji nie było, gdy minister mówił o strategicznych relacjach z Niemcami, choć warto zauważyć, że takie słowa padły. Przy tej okazji była też mowa o tym, że sprawa reparacji nadal jest aktualna.
Czaputowicz mówił również o łagodzeniu bardzo napiętych relacji i Izraelem, a także o żądaniu zwrotu od Rosji wraku Tupolewa i czarnych skrzynek.
Postęp na tym odcinku jest porównywalny do postępów w łagodzeniu sporu z Unią.
Autor: Krzysztof Skórzyński / Źródło: Fakty TVN