27 grudnia ruszą w Polsce szczepienia przeciwko COVID-19, ale wielu Polaków wciąż nie jest przekonanych do szczepionki. Odpowiedzialność za to ponoszą także politycy. Ich słowa i gesty mają znaczenie. Przedstawiciele obozu rządzącego oficjalnie są za szczepionkami, ale z ich słów i gestów nie zawsze to wynika.
Rząd ruszył z kampanią społeczną mającą zachęcić do szczepień przeciwko COVID-19.
Dzięki kampanii mamy dowiedzieć się, dlaczego warto się szczepić - że oprócz bezpieczeństwa zdrowotnego to także ulga psychiczna, bo zaszczepienie się oznacza nie tylko koniec strachu przed chorobą, ale także koniec maseczek i ograniczeń. Do zaszczepienia się przekonuje premier.
- Mam taką nadzieję, że będzie akcja ponad podziałami, ja bardzo gorąco zachęcam wszystkich - powiedział Mateusz Morawiecki na konferencji prasowej.
Koronawirus SARS-CoV-2: objawy, statystyki, jak rozprzestrzenia się epidemia - czytaj raport specjalny tvn24.pl
Problem w tym, że premier musi zachęcać także, a może głownie, polityków ze swojego obozu politycznego.
- Wezmę udział w Narodowym Programie Szczepień. Deklaruję to jasno - powiedział prezydent Andrzej Duda w wywiadzie dla Polsat News, ale jednocześnie dodał: "Nie jestem zwolennikiem, jeżeli ktoś operuje igłą w okolicach moich ramion".
- Ja mogę jechać i zaszczepić pana prezydenta Dudę, bo on miał chyba jakieś wątpliwości - tak Władysław Kosiniak-Kamysz, prezes PSL i lekarz, skomentował obiekcje głowy państwa.
Zawsze jest jakieś "ale"
Prezydent w internecie odpowiedział, że jest wdzięczny za propozycję szefa PSL, ale z niej nie skorzysta. W ich wymianę zdań wtrącił się Stanisław Karczewski, senator PiS i lekarz, sugerując, że Władysław Kosiniak-Kamysz to polityk, któremu nie wolno ufać. Cała dyskusja nie ma już nic wspólnego z zachęcaniem do szczepień, a stała się nieprzyjemną polityczną przepychanką.
- Panie prezydencie, proszę się nie bać, to tylko drobne ukłucie. (...) Ja od prezydenta oczekuję powagi - podkreśla eurodeputowany PO Bartosz Arłukowicz, również lekarz.
- Ja też będę namawiał do tego, żeby się szczepić - powiedział eurodeputowany PiS Patryk Jaki. Przekaz niby jasny, ale chwilę później polityk opcji rządzącej wspominał swoje rozmowy z wyborcami. - Powikłania poszczepienne w ich ocenie mogły sprawić, że ich dzieci na przykład umarły. Jeśli proszą o spotkanie, to ja się spotykam z każdym - dodał.
Trudno zrozumieć, po co poseł właśnie teraz powtarza tezy stawiane przez antyszczepionkowców.
- Pewne obawy mam, bo ta szczepionka chyba do końca nie była... - mówił w radiu RMF FM poseł PiS Marek Suski. Nie do końca co? Nie wiadomo, bo poseł PiS ugryzł się w język i zmienił ton. - Głupstwa, które opowiadają przeciwnicy szczepionek, że to jakieś czipy będą, że nas będą kontrolować - ciągnął.
Sondaż nie napawa optymizmem
Nieoficjalnie można usłyszeć, że prezes Kaczyński zapowiedział, że wyrzuci z rządu każdego, kto będzie zniechęcał do szczepień. Tu na myśl przychodzi głównie wiceminister aktywów państwowych Janusz Kowalski, który do szczepionek podchodził sceptycznie, mówiąc najpierw, że chodzi o wolność wyboru, potem, że jest ozdrowieńcem. Politycy władzy kluczą w tym temacie nie od dziś.
Prezydent tłumaczył w niedawnej rozmowie z ekspertami, że nigdy nie był antyszczepionkowcem, ale w kampanii wyborczej mówił, że nigdy nie szczepił się na grypę. - Bo uważam, że nie - wyjaśniał wtedy.
Odebrano to wówczas jako gest w stronę elektoratu antyszczepionkowego, a gesty mają znaczenie. W ostatnim sondażu Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego i ARC Rynek i Opinia tylko 17 procent badanych zadeklarowało, że szczepionkę przyjmie możliwie jak najszybciej, 23 procent, że przyjmie ją później. Aż 32 procent badanych powiedziało, że nie chce się szczepić. 21 procent respondentów procent nie miało zdania. 6 procent odpowiadających oświadczyło, że nie planuje się zaszczepić, bo przeszli COVID-19 i uważają, że są odporni. Z tego wynika, że liczy się każde wypowiedziane słowo.
Powszechne szczepienia umożliwią szybszy powrót do dawnego, normalnego życia. Politycy mogą mówić rozmaite rzeczy tylko po to, by przypodobać się konkretnym, często bardzo wąskim grupom wyborców. Nie wszyscy politycy czują odpowiedzialność za wypowiedziane słowa.
Autor: Maciej Knapik / Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: tvn24