Władze Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego będą wyjaśniać, dlaczego niektóre znane osoby otrzymały szczepionkę na COVID-19 poza kolejnością. Wśród tych osób są między innymi Maria Seweryn, Krystyna Janda, Andrzej Seweryn, Magda Umer, Wiktor Zborowski i Edward Miszczak - dyrektor programowy TVN. To nie jedyny taki przypadek. Tomasz Staniek, starosta opatowski, został usunięty z PiS za to, że zaszczepił się poza kolejnością.
Od 27 grudnia trwa w Polsce akcja szczepienia przeciwko COVID-19. Jako pierwsi - na "etapie zero" - mają być zaszczepieni przede wszystkim medycy i pracownicy ochrony zdrowia. W ostatnich dniach jednak zaszczepione zostały osoby spoza tej grupy. Chodzi o 18 dawek szczepionki na COVID-19, które w Warszawskim Uniwersytecie Medycznym dostały osoby publiczne.
Rektor WUM na zarzut szczepienia poza kolejką odpowiada krótko. - Powołałem wewnętrzną komisję, która z ramienia Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego ma wyjaśnić przedstawioną sprawę - mówi profesor Zbigniew Gaciong, rektor WUM.
To będzie już druga kontrola po tej, którą prezesowi NFZ polecił minister zdrowia Adam Niedzielski, a która ma się rozpocząć 4 stycznia. - Nie możemy akceptować takich sytuacji, że ktoś arbitralnie podejmuje decyzje o zmianie zasad i dopuszczeniu do szczepienia innych osób poza tą kolejnością - powiedział na piątkowej konferencji prasowej Michał Dworczyk, szef kancelarii premiera.
"Zostałem zaproszony"
Na początku szczepieniem pochwalili się w mediach społecznościowych Krystyna Janda i Leszek Miller. W sobotę potwierdzili je także Andrzej Seweryn, jego córka Maria Seweryn, Magda Umer, Wiktor Zborowski, Krzysztof Materna i Edward Miszczak - dyrektor programowy TVN.
- Zostałem powiadomiony przez szpital, którego kiedyś byłem pacjentem, że istnieje możliwość wzięcia szczepionki pod warunkiem, że stawię się w szpitalu w ciągu godziny. Mam 65 lat i liczne choroby współistniejące. Skorzystałem z tej sposobności, będąc przekonanym, że jest to część akcji proszczepionkowej - tłumaczy Edward Miszczak, dyrektor programowy TVN.
- Zostałem zaproszony jako osoba w określonym wieku, mam 72 lata, do wzięcia udziału w akcji promującej szczepienia - dodaje Krzysztof Materna, aktor i satyryk.
W akcji mieli brać udział aktorzy seniorzy, a wszystko miało się odbyć w drugiej połowie stycznia.
- Nagle, 29 grudnia, dostaję wiadomość z koordynacji, czy mogę się zaszczepić jutro, czyli 30 (grudnia - przyp. red.), bo jest jakieś kilkaset szczepionek, które, jeżeli nie będą wykorzystane do końca roku, czyli w ciągu ostatnich dwóch dni, to stracą ważność - wyjaśnia aktor Wiktor Zborowski.
Podobnie szczepienie tłumaczy Maria Seweryn, która do szpitala przywiozła swojego ojca, i która przyznaje - "być może popełniłam błąd". O błędzie pisze w swoim oświadczeniu także Andrzej Seweryn. "Ubolewam nad tym, że nasze intencje zostały mylnie odczytane. Muszę to jednak zaakceptować i wyrazić żal, że tak się stało" - możemy przeczytać.
Profesor Gaciong tłumaczy, że szczepionki pochodziły z dodatkowej puli 450 dawek i że to nie on decydował, kto zostanie zaszczepiony.
- Warszawski Uniwersytet Medyczny nie prowadzi akcji szczepień, akcję tę prowadzi wybrana przez NFZ spółka Centrum Medyczne, której Warszawski Uniwersytet medyczny jest właścicielem - mówi Gaciong.
Oburzenie budzą też zdjęcia, na których widać, jak w grupie zero szczepi się polityk Tomasz Staniek - starosta opatowski. Zdjęcia szybko skasował, ale inni byli szybsi. W sobotę został usunięty ze struktur Prawa i Sprawiedliwości.
Autor: Magda Łucyan / Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: tvn24