Wielu lekarzy pracowało z poczucia obowiązku w najbardziej krytycznych momentach pandemii, ale teraz zaczynają odchodzić, zwłaszcza ze szpitali. Przechodzą na emeryturę, wyjeżdżają za granicę, albo idą do pracy tam, gdzie wynagrodzenia są wyższe.
W wielu szpitalach nie ma komu leczyć ludzi. Sytuacja z każdym miesiącem pogarsza się. Z powodu braku lekarzy szpital w Turku zamknął internę.
- Zawiesiliśmy działalność oddziałów ze względu na brak kadry lekarskiej, bo lekarze, z którymi mieliśmy zawarte kontrakty, te kontrakty wypowiedzieli - przekazuje Krzysztof Sobczak, dyrektor Samodzielnego Publicznego Zespołu Opieki Zdrowotnej w Turku.
Szpital w Pucku z powodu braku lekarzy zawiesił oddział pediatryczny, podobnie szpitale w Międzyrzecu Podlaskim i Zamościu. W Elblągu zawieszona została neurologia. W Rybniku od lipca zamknęli na raz cztery oddziały: pediatrię, internę i dwa otolaryngologiczne - dla dzieci i dorosłych.
- Nie mamy wystarczającej liczby kadry lekarskiej do zapewnienia opieki nad pacjentami na tych oddziałach - wyjaśnia Michał Kołodziejczyk z Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego w Rybniku.
Dla regionu rybnickiego, gdzie żyje trzysta tysięcy ludzi, to prawdziwe trzęsienie ziemi. Mieszkańcy i radni Rybnika w obronie szpitala wysłali do marszałka województwa śląskiego dramatyczny list.
- Patrzymy tak naprawdę z punktu widzenia szeregowego mieszkańca. Go nie interesuje to, czy szpital ma zadłużenie, z czego ono wynika. Interesuje go to, żeby miał tę pomoc tu i teraz - mówi Łukasz Kłosek, radny Rybnika.
Brakuje lekarzy
Lekarze odchodzą ze szpitali do lepiej płatnych miejsc pracy - w podstawowej opiece zdrowotnej albo w prywatnych ośrodkach. Wielu po prostu przechodzi na emeryturę i nie ma ich kto zastąpić, bo przez lata państwo polskie kształciło zbyt mało lekarzy. Duża grupa wyjechała też za granicę.
- To nie jest dziura pokoleniowa, to są utrwalone niedobory kadr medycznych - przekonuje Jerzy Friediger, dyrektor Szpitala Specjalistycznego imienia S. Żeromskiego w Krakowie.
Winne są wszystkie opcje polityczne, które rządziły Polską przez ostatnie trzydziestolecie. Rząd PiS-u też problemu jak widać nie rozwiązał.
Rząd się chwali, że więcej przyjmowanych jest w tej chwili studentów na kierunki medyczne. Jerzy Friediger zwraca jednak uwagę, że efekt tego będziemy widzieli dopiero najwcześniej za 10-11 lat. Teraz kolejne oddziały będą zamykane, bo sytuacja finansowa szpitali wciąż się pogarsza. Od czasu, kiedy PiS doszedł do władzy, zadłużenie szpitali wzrosło już o połowę.
- Szpitale wojewódzkie wszystkie mają zadłużenie. Nie jest możliwością, żeby szpital wojewódzki był opłacalnym szpitalem. Dlatego, że my leczymy wszystkich ludzi. Także nieubezpieczonych, także ludzi bezdomnych - podkreśla Andrzej Pluta, kierownik Oddziału Anestezjologii i Intensywnej Terapii w Wojewódzkim Szpitalu Specjalistycznym w Rybniku.
Zadłużone szpitale nie są więc chętne na dawanie podwyżek lekarzom.
Autor: Marek Nowicki / Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: tvn24