Gdy usłyszeli diagnozę było jasne, że walka nie będzie łatwa. Bo złośliwy chłoniak brzmi jak wyrok. Także u psa. Ale Zhira jest zaprawiona w bojach. W końcu jest mistrzynią ratownictwa wodnego. Na służbie spędziła tysiące godzin. Z odrobiną pomocy może jej się udać.
Zhira każdy kolejny zabieg znosi dzielnie. Wie, że ma raka, bo powiedziała jej o tym jej pani. Wie, że musi dać radę, i że to tylko kolejne zadanie, które - tak jak każde inne - musi wykonać bezbłędnie.
- Ugięły nam się nogi. Był czas płakania w futro, w poduchę. No, ale potem podniosłyśmy się i stwierdziłyśmy, że walczymy - opowiada Monika Janecka z Fundacji na Rzecz Psów Pracujących "Psi Ratownicy" i ratownik dolnośląskiego WOPR.
Setki godzin treningów oraz tysiące godzin spędzonych nad wodą i na straży. Wszystko po to, by każdy, kto idzie popływać, na pewno wrócił na brzeg.
Powiększone węzły chłonne na początku wydawały się być skutkiem zepsutego zęba. Dokładna diagnostyka wykazała jednak, że to chłoniak. Złośliwy, ale nie aż tak, by skazać Zhirę na śmierć.
Cierpi pies, płaci właściciel
Tylko 20 psów w Polsce ma certyfikat ratownika wodnego. Zhira jest wśród nich mistrzynią. Nad wodą jest opanowana, zdecydowana, czujna i perfekcyjna. Ma dar, który powoduje, że psy, które ją obserwują stają się takie jak ona.
- Zhira to jest taka pani profesor. Moje suczki, z którymi ja pracuję, też uczą się od Zhiry. To jest taka nasza nauczycielka wszystkiego - tłumaczy Przemysław Janecki z Fundacji na Rzecz Psów Pracujących "Psi Ratownicy" i ratownik dolnośląskiego WOPR. - Uwielbia treningi, uwielbia prace z pozorantami, uwielbia pływać na sprzęcie pływającym. To jest jej życie - dodaje Monika Janecki.
Psy z dolnośląskiego WOPR objęte są opieką Wrocławskiego Uniwersytetu Przyrodniczego. Tam Zhira została zdiagnozowana, ale chemioterapię trzeba już przeprowadzić w specjalistycznym gabinecie. Przed psem seria 20 zabiegów.
- Jest dla niej przewidziana terapia na 8 miesięcy, w trakcie której będziemy z dużą częstotliwością podawać również silniejsze leki - tłumaczy Estera Zawłocka-Hutny, lekarz weterynarii.
Opiekę ma za darmo, ale za leki, odżywki, odpowiednią karmę specjalistyczną, badania kontrolne i rehabilitację, która po kolejnych chemiach będzie niezbędna, trzeba zapłacić. A to ponad możliwości przewodniczki Zhiry.
- Nie mamy Narodowego Funduszu Zdrowia "Psiak", więc właściciel jest narażony na koszty - mówi Aneta Łopińska z kliniki weterynaryjnej w Szczecinie.
Dlatego Zhira prosi o pomoc. Na portalu zrzutka.pl prowadzona jest zbiórka na leczenie psa.
Autor: Marzanna Zielińska / Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: Fakty TVN