Wciąż kwitnie proceder straszenia urokami, złymi mocami, aurą i tym, że komuś z rodziny grozi śmierć. Ta groźba śmierci działa - ludziom ściska się serce i choć niby nie wierzą, to w końcu dają się oszukać i okraść. Kolejny taki przypadek miał miejsce w Jaworzniku. Na szczęście oszustka została ujęta. Materiał "Faktów" TVN.
W Jaworzniku koło Częstochowy to nie jest łatwy i chętnie poruszany temat - oszukanym jest po prostu głupio. Starsza pani sama nie może uwierzyć, jak mogła z mężem tak się dać zmanipulować. - Mąż do kościoła nie chodzi, a pod krzyżem klęczał i płakał - relacjonuje efekt hipnozy męża oszukana kobieta.
A zaczęło się tak, że do drzwi ich domu zapukała nieznajoma kobieta. Chciała kupić chomąto.
Zabobony silniejsze od rozsądku
Od słowa do słowa doszła nieznajoma do sedna - oznajmiła, że ich syn zginie w wypadku, jeśli dom nie zostanie odczarowany. Poprosiła o przyniesienie wszystkich pieniędzy, zawiniętych we fragment odzieży. Zaczęła się modlić. Potem zażądała jajka i rozgniotła na ubraniu. Test złej mocy nie pozostawał złudzeń - kura przyniesiona z podwórka padła jej w rękach. To był jasny jak słońce znak działania czarów. Ale i na to nieznajoma kobieta miała ponoć sposób.
- Mężczyzna i kobieta zabrali padniętą kurę i poszli ją zakopać. W tym samym czasie 44-letnia kobieta uciekła, zabierając oszczędności - mówi st. asp. Barbara Poznańska z Komendy Powiatowej Policji w Myszkowie. Sąsiedzi w oszustwie na jajko i kurę dopatrują się nowej wersji popularnego ostatnio przestępstwa.
- Tak jak na wnuczka, to teraz głośne. Tak i tu wybierają osoby samotne - mówi Joanna Pilis, sołtys wsi Jaworznik. Inni dziwią się, jak można wierzyć w czary z kurą i jajkami. - Ciemnota jeszcze stara - mówi Krzysztof, mieszkaniec wsi Jaworznik.
Najciemniej pod latarnią?
I to w wszystko gminie Żarki słynącej z sanktuariów i wiary - tyle, że nie w zabobony. - Jesteśmy w gminie mocno związanej z kultem religijnym i tym bardziej dziwię się, że naiwność może być duża - mówi Katarzyna Kulińska-Pluta z Urządu Miasta i Gminy w Żarkach
Mieszkańcy przyznają - nie wiedzą, jak zachowaliby się w takiej sytuacji. Szczególnie gdy w grę - rzekomo - wchodzi zdrowie i życie najbliższych.
- Nie wiem, czy bym w to uwierzyła, w takie gusła. Mamy XXI wiek - mówi Grażyna, mieszkanka wsi Jaworznik.
Droga na skróty
W tym przypadku akurat ani czas, ani miejsce, nie ma znaczenia, twierdzi socjolog profesor Obracht- Prondzyński. Na wsi czy w mieście, prości czy wykształceni - lubimy swe problemy rozwiązywać na skróty.
- Czasem pytam studentów, kto ma łuskę od wigilijnego karpia. I mówią: mamy. A dlaczego? Bo chcemy, by pieniądze nie wyciekały. I to bardzo nowocześni ludzie - tłumaczy zależność profesor. Ktoś mógłby powiedzieć: niezwykła naiwność ludzi, ale ona jest niezależna od klasy społecznej, wykształcenia, pochodzenia, środowiska. Czy to wieś, czy miasto znajdziemy wiele podobnych przykładów.
Współczesny paradoks
Paradoksalnie - w bardzo nowoczesnej sieci, jaką jest internet, mamy tego mnóstwo. Ktoś przesyła wiadomość i mówi: musisz zrobić to i to, bo jak tego nie zrobisz, to spotka cię dramatyczne nieszczęście. To mechanizm uniwersalny. Wystarczy zajrzeć na tłumnie odwiedzane targi ezoteryczne. Tu wróżka, wahadełko czy rzadki kamień mogą leczyć - i to ponoć zgodnie z naturą.
- Jak koty mają problemy z układem moczowym, to siadają przy geodach, a przecież zwierzęta wiedzą - mówi Halina, klientka targów ezoterycznych.
W Jaworzniku oszustce chyba czarny kot przebiegł drogę, bo szybko została zatrzymana przez policję. Okazało się, że to znana z kradzieży Cyganka z Częstochowy. Tym razem pieniądze zwróciła.
Autor: Jan Błaszkowski / Źródło: Fakty TVN