Budżet nie jest workiem bez dna i nie jest z gumy - mówi premier do nauczycieli. Ale nauczycielska cierpliwość też ma swoje granice. Kolejne województwa podliczają wyniki referendum i wszędzie wychodzi strajk.
Związek Nauczycielstwa Polskiego ma już pierwsze dane o strajku zapowiadanym na 8 kwietnia. W Częstochowie jest 125 szkół, a tylko 104 będą strajkowały. Czyli w Częstochowie jest 21 szkół, które nie będą strajkowały. Skąd rodzic czy uczeń ma wiedzieć, która to szkoła? Ta informacja będzie przekazana dyrektorowi szkoły na pięć dni przed strajkiem. - Na razie nie mamy takiego obowiązku i nie spieszymy się - mówi Sławomir Broniarz, szef ZNP.
Czyli w środę 3 kwietnia powinniśmy dowiedzieć się w szkole, czy będzie strajkować i w jakim zakresie. Pomóc też mogą władze samorządowe.
- Szykujemy placówki kultury, placówki sportowe, tak żeby tam można się było ewentualnie się dziećmi zaopiekować - zapewnia prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski.
Zasiłek opiekuńczy
Już teraz pojawiają się informacje, że zamknięcie placówki usprawiedliwia nieobecność rodzica w pracy i może być podstawą do wypłaty zasiłku opiekuńczego.
- Zasiłek ZUS-owski jest do sześćdziesięciu dni w roku. Mam nadzieję, że tyle strajk nie będzie trwał - mówi szef Branży Nauki, Oświaty i Kultury Forum Związków Zawodowych Sławomir Wittkowicz.
Wielu rodzicom to i tak nie rozwiąże problemu.
- Na sto czterdzieści łódzkich przedszkoli sto dwadzieścia cztery opowiedziały się za strajkiem - mówi Tomasz Trela, wiceprezydent Łodzi.
Konsensusu brak
Pierwszego kwietnia odbędzie się kolejna runda negocjacji. Na razie do porozumienie jest daleko. - Tysiąc złotych podwyżki na raz nie jest w stanie rząd wysupłać - mówi Ryszard Terlecki, wicemarszałek Sejmu z PiS.
Tysiąc złotych podwyżki to jedyne żądanie - po raz kolejny, na piśmie - dwóch central związkowych.
- To nie jest worek bez dna, budżet nie jest z gumy - mówi premier Mateusz Morawiecki, rozkładając ręce i prezentując jednocześnie trzynastą emeryturę, którą rząd wypłaci jednorazowo w okresie wyborczym. Ta obietnica to ponad dziesięć miliardów złotych, co irytuje nauczycieli.
- Nauczyciele mają też swoje rodziny, też mają swoje dzieci i też muszą zainwestować w swoje własne dzieci - mówi Elżbieta Markowska, prezes Zarządu Okręgu Pomorskiego ZNP.
- To my kształciliśmy tych młodych ludzi, którzy teraz budują gospodarkę i jej efekty, a my w tym nie uczestniczymy - dodaje Urszula Polak, prezes Zarządu Oddziału ZNP w Toruniu.
Problemem jest polityka?
PiS przekonuje, że chodzi o politykę. - ZNP jest reprezentacją opozycji politycznej - uważa Ryszard Terlecki, wicemarszałek Sejmu z PiS.
Marszałek Terlecki niechcący zapisał do opozycji politycznej tysiące osób.
- Poparcie dla strajku wyraziło trzydzieści cztery tysiące siedemset pracowników - mówi Elżbieta Markowska, prezes Zarządu Okręgu Pomorskiego ZNP.
To tylko województwo pomorskie.
Dane z kraju
Według danych ZNP, na przykład na Śląsku z ponad dwóch i pół tysiąca placówek zastrajkuje ponad dwa tysiące. Są takie miasta jak Sosnowiec czy Siemianowice Śląskie, gdzie zastrajkują wszystkie szkoły. W Rybniku, Chorzowie, Gliwicach - znaczna większość, ale w Katowicach mniej niż połowa.
W Warszawie zastrajkuje dziewięćdziesiąt procent szkół podstawowych. W Poznaniu ponad osiemdziesiąt siedem procent szkół i przedszkoli. A ministerstwo edukacji twierdziło jeszcze w poniedziałek, że w ponad połowie placówek w ogóle nie odbyło się referendum strajkowe. - Nie chce się na liczby przebijać - mówi Małgorzata Machałek, wiceminister edukacji narodowej.
Podobno ministerstwo inaczej to liczy. W Krakowie trwa strajk okupacyjny kuratorium połączony z głodówką prowadzony przez "Solidarność" oświatową, która prowadzi na razie oddzielny protest.
Autor: Maciej Knapik / Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: tvn24