19 dzieci migrantów w szpitalu w Sokółce, 16 w szpitalu w Białymstoku. Mają infekcje dróg oddechowych lub moczowych, często hipotermię i objawy odwodnienia. To tylko dane z dwóch szpitali niedaleko polsko-białoruskiej granicy i jednocześnie konsekwencje nielegalnej imigracji sponsorowanej przez Alaksandra Łukaszenkę.
- Jedna dziewczynka, piętnastoletnia, trafiła do nas w dość ciężkim stanie. Była odwodniona, nie jadła, nie piła przez cztery doby - poinformował Marcin Tomkiel, rzecznik prasowy Uniwersytetu Medycznego w Białymstoku.
Dzieci migrantów z polsko-białoruskiej granicy dziesiątkami trafiają do polskich szpitali. Mają po kilka-kilkanaście lat i całą masę dolegliwości. Do szpitali przyjeżdżają chore, wyziębione i wyczerpane. - Są to dzieci, które przyjeżdżają do nas z powodu infekcji dróg oddechowych, infekcji układu moczowego - mówi Elżbieta Sienkiewicz, zastępca dyrektora Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego w Białymstoku.
W ostatnich tygodniach do szpitala w Sokółce trafiło dziewiętnaścioro dzieci migrantów z hipotermią i zapaleniem płuc. Pochodziły z Iranu, Syrii i Afganistanu. Szpital Uniwersytecki w Białymstoku ratował szesnaścioro dzieci - także z takich krajów jak Kongo, Kamerun czy Gwatemala. Dzieci migrantów trafiają także do innych placówek. Codziennie straż graniczna znajduje kolejne.
- Dzisiaj w nocy to obywatele Konga, dwoje dorosłych osób i jedno dziecko w wieku dziesięciu lat - przekazała ppor. Anna Michalska, rzeczniczka prasowa straży granicznej.
Grupa migrantów widziana w Michałowie
Oficer straży granicznej opowiedział radnym Michałowa, co przeżywają dzieci błąkające się po lesie. - Zatrzymaliśmy dwie kobiety. Jedna z nich leżała na drodze i nie dawała, że tak powiem, oznak życia. Okazało się, że w terenie zostały jej dzieci. Znaleźliśmy te dwie rodziny z mężami tych pań. Płacz był niesamowity, dzieci w pisk "mama is dead", mama nie żyje - opowiadał mjr Piotr Dederko, zastępca komendanta straży granicznej w Michałowie.
Straż graniczna nie ukrywa, że migrantów odwozi z powrotem na granicę. Organizacje pozarządowe twierdzą, że nie tylko odwozi, ale i przepycha na stronę białoruską. - Winę ponoszą, oczywiście, ci, którzy rządzą. To oni wydają te rozkazy i oni ograniczają możliwości działania takich służb - oceniła Janina Ochojska, eurodeputowana i prezes Polskiej Akcji Humanitarnej.
Taki rozkaz dotyczył też grupy migrantów z dziećmi, którzy zostali nagrani w poniedziałek przed budynkiem straży granicznej w Michałowie. Oni także zostali wywiezieni na granicę. Trzy rodziny z małymi dziećmi.
- Żadna z tych dorosłych osób nie chciała złożyć wniosku o ochronę międzynarodową w Polsce. Wszyscy mówili, że chcą złożyć te wnioski w Niemczech - poinformowała ppor. Anna Michalska. - Mam nadzieję, że one jeszcze żyją, ale obawiałabym się o życie malutkich dzieci, które mają na 5-stopniowej temperaturze przetrwać - powiedziała Janina Ochojska.
Gdzie dokładnie zostały wywiezione? Takich informacji straż graniczna nie podaje. Jak tłumaczy - ze względów bezpieczeństwa. Pytanie tylko: czyjego?
Autor: Katarzyna Górniak / Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: tvn24