Petardy są groźne nie tylko w sylwestra. 12-latkowi na Opolszczyźnie petarda eksplodowała w rękach. Chociaż petard nie wolno sprzedawać dzieciom, to nikt nie traktuje zakazu poważnie.
Petarda była niewielka, ale poważnie zraniła 12-letniego Kubę. Konieczna była operacja poparzonej ręki chłopca. - Z tego, co mi opowiadał policjant, to gdyby taka petarda odpalona wyleciała z ręki, to ona po prostu urwie nawet nogi przy eksplozji - mówi ojciec poszkodowanego 12-latka.
Kuba dostał fajerwerki od sąsiada. 53-latek był pijany. - Mężczyzna usłyszał zarzut spowodowania ciężkiego uszczerbku na zdrowiu i musi teraz liczyć się z karą nawet 10 lat pozbawienia wolności - informuje st. sierż. Przemysław Kędzior z Komendy Wojewódzkiej Policji w Opolu.
Ojciec 12-latka nie ma jednak pretensji do sąsiada, ale do sprzedawców fajerwerków na miejscowym odpuście. Poszedł do nich. - Jedna pani spytała, o co chodzi. Ja jej powiedziałem, co się stało: że zakupiona na tym odpuście petarda doprowadziła do uszkodzenia ręki. To dwóch od razu się tam zwinęło z tego miejsca - mówi.
Część sprzedawców mogła mieć obawy. Niebezpieczne materiały pirotechniczne w ręce nieletnich nie trafiają wyłącznie za pośrednictwem nieodpowiedzialnych opiekunów. Niektórzy sprzedawcy po prostu sprzedają je dzieciom.
"Po wyglądzie"
Na festynie w Krzeszowie na Dolnym Śląsku reporter "Faktów" TVN Robert Jałocha rozmawiał z jednym z niepełnoletnich klientów. 17-latek powiedział, że sprzedano mu petardy, chociaż nie był z rodzicami. Jeden ze sprzedawców przyznał, że nie sprawdza dowodów osobistych, tylko ocenia "po wyglądzie", czy klienci są pełnoletni.
Inny sprzedawca, nagrany przez naszą kamerę, sprzedał petardy klientom, którzy bardziej wyglądali na 8 niż na 18 lat. Sprzedawca szczerze przyznał, że nawet nie wie, czy są bezpieczne.
Młodzi ludzie od stoiska odchodzą więc najczęściej z wiedzą, że petardy "są podobno dobre". O tym, że ktoś łamie w ten sposób prawo, dowiadują się, gdy jest już za późno.
- W żadnym przypadku nie jest dopuszczalna sprzedaż takich materiałów osobie poniżej 18 roku życia - tłumaczy prawnik Krzysztof Mitoraj z Kancelarii Prawnej Budnik, Posnow i Partnerzy.
- Każdy przypadek (...) możemy zgłosić na policję i wówczas funkcjonariusze przyjadą na miejsce i rozpoznają tę sytuację - informuje kom. Kamil Rynkiewicz z Komendy Wojewódzkiej Policji we Wrocławiu.
By tak się stało, potrzebna jest jednak natychmiastowa reakcja, bo ta spóźniona może skończyć się tragedią.
Autor: Robert Jałocha / Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: tvn24