Nigdy nie widzieliśmy tego nagrania - powtarzała policja i MSWiA od kiedy reporter "Faktów" TVN ujawnił w reportażu "Superwizjera" zdjęcia z tortur, które zarejestrował policyjny paralizator. Wojciech Bojanowski ustalił kto miał dostęp do tych zdjęć i kto może kłamać.
Od chwili publikacji bulwersujących nagrań z toalety komisariatu Wrocław-Stare Miasto policjanci utrzymywali, że nie mogli podjąć zdecydowanych kroków dyscyplinarnych, bo nie widzieli nigdy tego nagrania i nie mieli do niego żadnego dostępu.
- Materiały filmowe bezpośrednio po zdarzeniu zostały w całości przekazane, w sposób procesowy, do prokuratury. Prowadzący postępowanie dyscyplinarne, które zostało wszczęte niezwłocznie na moje polecenie, trzykrotnie zwracał się do prokuratury z prośbą o przekazanie tego materiału filmowego - mówił 23 maja 2017 roku w "Faktach po Faktach" komendant główny policji nadinsp. Jarosław Szymczyk i zapewniał, że prowadzący dochodzenie policjant tego materiału filmowego nie uzyskał.
Nowe dowody
Zupełnie inny obraz policyjnego dochodzenia wynika z dokumentów do których dotarliśmy, wypowiedzi prokuratury i przedstawicieli dystrybutora firmy Axon, która zaopatruje policję w te urządzenia. - Brak posiadanego materiału z naszego urządzenia też jest jakimś dowodem w sprawie - mówi Marcin Baranowski, szef szkolenia UMO SP. Z O.O.
15 maja 2016 o 6:16 paralizatora użyto z przyłożenia na wrocławskim rynku. O 8:57 użyto go jeszcze raz w toalecie.
Z materiałów, do których dotarły "Fakty" wynika, że w dniu śmierci Igora Stachowiaka policjant wydziału prewencyjno-patrolowego o 13:41:28 zgrał z urządzenia 4 pliki i zapisał je na dysku twardym służbowego komputera o numerze i-35294. Sporządził także notatkę służbową, w której nie wspomina, że pliki zostały usunięte z dysku służbowego komputera.
Zaraz po podłączeniu urządzenia do komputera policjant, który zgrywa nagranie może je odtworzyć, zapisać plik lub nagrać go na dowolny nośnik.
15 maja policjant obsługujący policyjny system Evidence Sync przekazał nagranie prokuratorowi. - "Prokurator Prokuratury Rejonowej dla Wrocławia-Stare Miasto widział to nagranie 15 maja 2016 roku/pierwotne nagranie, zaszumione/ i tego dnia zabezpieczył nagranie" - potwierdziła nam prokurator Ewa Bialik z Prokuratury Krajowej.
"Poza tym pierwszym dniem"
- Poza tym pierwszym dniem, kiedy te czynności były wykonywane wspólnie z funkcjonariuszami Biura Spraw Wewnętrznych, którzy natychmiast cały ten materiał dowodowy przekazali prokuratorowi, prokurator nie zlecał nam już później żadnych czynności - mówi rzecznik prasowy KGP mł. insp. Mariusz Ciarka.
Bardzo ważna dla sprawy okoliczność "poza tym pierwszym dniem" to notatka potwierdzająca, że dzień po śmierci Igora Stachowiaka (16 maja) do policjanta, który wcześniej zgrał nagranie z paralizatora, zgłasza się policjant Biura Spraw Wewnętrznych, który prosi o zasilacz i kabel do urządzenia. Z notatki wynika, że zasilacz zostaje przekazany na potrzeby utrzymania zasilania w urządzeniu taser.
Świadczy to jasno o tym, że dzień po śmierci mężczyzny i zgraniu danych urządzenie i kabel służący do zasilania i zgrywania danych były w dyspozycji Biura Spraw Wewnętrznych Policji.
"Zgoda została wydana"
18 maja, trzy dni po śmierci Igora, na polecenie Komendanta Głównego Policji policyjne biuro kontroli zwraca się do prokuratora z wnioskiem o zapoznanie się z aktami. Niezwłocznie zostaje wydana zgoda. Dzień później dwaj funkcjonariusze potwierdzają fakt zapoznania się z aktami własnoręcznymi podpisami.
"Zgoda została wydana i następnego dnia, 19 maja 2016 roku, kontrolerzy zapoznali się z aktami sprawy. W aktach sprawy znajdował się zapis z paralizatora Taser X2" - zapewnia prokurator Bialik i dodaje, że "funkcjonariusze policji mieli możliwość obejrzenia i wykonania kopii materiału dowodowego przekazanego im w całości".
Bez odpowiedzi
Rzecznik KGP od 2 tygodni nie znalazł czasu na spotkanie przed kamerą. Prosił jedynie o złożenie pytań mailem.
"Fakty" TVN pytania do policji wysyłały 24 maja, 30 maja, 1, 2, 5 i 6 czerwca. Jak do tej pory, pomimo zapewnień o transparentności, nie uzyskaliśmy jakiejkolwiek odpowiedzi.
W środę wieczorem, po emisji materiału "Faktów", rzecznik KGP mł. insp. Mariusz Ciarka powiedział, że "Komendant Główny Policji nie miał dostępu i nie widział nagrania, którym dysponował od 15 maja tylko i wyłącznie prokurator".
Autor: Wojciech Bojanowski / Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: Fakty TVN